Moi kochani. przepraszam, że tak długo musiscie czekac na rozdziały ale jak dobrze wiecie zaczął się rok szkolny, a wraz z nim mnóstwo nauki. W tym roku muszę się naprawdę przyłożyc ponieważ muszę się przygotowac do testów trzecio-klasisty. Mimo wszytsko będę starała się dodawac je częściej, ale nie jest to obiecane. I dziękuję za komentarze. Janak miłoby mi było, gdyby pojawiło ich się trchę więcej. Nie zrozumcie mnie źle, ale tan kto pisze to wie ile one znaczą. One naprawdę motywuję człowieka do dalszej pracy, dają im siłę i wiedzę o tym, że ktoś jednak lubi czytac to co my piszemy. Dlatego naprawdę zachęcam i jeszcze raz dziękuję. A i jeszcze jedno. Dziękuję wam, że nie zapomnieliście o moim blogu mimo tego, że praktycznie rzecz biorąc nie dodałam nic przez całe wakcje. Jesteście kochani!!!!!^^^^
Love Mrs. Styles <3
Rozdział trzydziesty siódmy
Zaczęliśmy się kierowac w stronę
wielkiego wejścia z napisem „dla personelu”. Mijało nas pełno
różnych ludzi. Mówili mnóstwo niezrozumiałych
rzeczy, trzymając w rękach zwoje papierów. Szczerze mówiąc,
gdyby moja ręka nie znajdowała się aktualnie w dłoni Harr'ego, na
pewno bym się zgubiła. Tyle było tu rożnych drzwi i każde od
czegoś innego. Stanęliśmy przed drzwiami z napisem „garderoba”.
Loczek otworzył mi drzwi, po czym sam zresztą chłopaków
weszli za mną. Moim oczom ukazało się wielkie pomieszczenie.
Kręciło się tu także wiele osób. Dziwie się jak oni to
wszystko ogarniają... Wokół ścian były rozwieszone lustra,
a dokładniej pięc. Przy każdym znajdowało się czerwone krzesło
i wielkie szafki, z których wystawały lakiery do włosów,
szczotki, pudry...
- Witaj w naszym świecie!- krzyknął Lou, wyrywając mnie z rozmyślań
- Matko, nawet ja nie mam połowy kosmetyków ile wy!- zagestykulowałam, pokazując toaletki i ich „sprzęt”. Reszta roześmiała się na mój komentarz i zaczęli witac się z osobami znajdującymi się w tym pomieszczeniu
- El, jak chcesz to tam jest kanapa. Usiądź sobie na niej. Jak będziesz czegoś potrzebowac to daj znac. Chcesz coś do picia?- zapytał szatyn
- Chętnie bym się napiła wody
- Okej, poczekaj chwilkę- zobaczyłam oddalająca się postac chłopaka. Usiadłam na czerwonym siedzisku, które znajdowało się w rogu pokoju. Mogłam obserwowac to co się tutaj dzieje. Panował wielki chaos, wszyscy robili coś innego. Zayn i Lou siedzieli przed lustrami, a obok nich latały jakieś kobiety, psikając lakierami. Marchewkowy gostek jak zwykle próbował się wygłupiac i wstał z krzesła. Zaczął skakac jak debil, gdy wizażystka kontynuowała układanie jego włosów pod białą cieczą wychodzącą z tej metalowej tubki. Niall coś tam szamał i wybierał strój na występ. Tylko gdzie Liam? Oh no tak, teraz go widzę, wkłada na siebie spodnie. Szczerze mówiąc trochę się zarumieniłam widząc go w samych bokserkach – chyba to zauważył, upss. Spotkałam szybko jego wzrok, a potem uśmiech od ucha do ucha. Posłał mi oczko. Od kolejnego rumieńca uratował mnie mój chłopak – ufff
- Proszę- pokazał rząd swoich białych zębów
- Dzięki
- Harry do cholery jasnej! Nie możesz chociaż na chwilę zostawic w spokoju tą twoją dziewczynę?- powiedział Liam
- Już idę zrzędo- powiedział wywracając oczami, na co lekko się zaśmiałam- Muszę iśc...
- Idź, idź...- odwrócił się ode mnie, jednak chwilę później szybko zwrócił się w moją stronę i złączył nasze usta. Jego usta były takie miękkie i zmysłowe. Mogłam rozkoszowac się ich fakturą. Poczułam przy tym jego perfum. Był taki...taki zmysłowy. Wypełnił moje nozdrza, przenikając przez całe moje ciało
- Przestaniecie się już migdalic?- zapytał ze śmiechem Niall
- Oh daj spokój- szybko odpowiedział mu Harry odrywając się ode mnie- A tak w ogóle to jak wyglądam?- Hahhahahaha Niall, myslę, że spokojnie możesz tak wejśc na scenie- Dzięki złotko- póścił mi zalotne oczko i odszedł lekko podskakując
- Naprawdę już muszę iśc
- A kto cię trzyma- posłałam mu niewinny uśmieszek
- Ahh jesteś okropna
- Nieprawda! Jestem kochana- powiedziałam z uniesiona głową
- I bardzo skromna- dodał z dołeczkami na twarzy
- Oczywiście. Skromnośc to moja rodzona siostra
- Ughhh i tak cię kocham
- Je ciebie też- powiedziałam bezgłośnie. Zobaczyłam jak loczek się oddala i siada na krześle ze swoim imieniem. Przyglądam się jak jego fryzjer próbuje uporac się się z jego włosami. Szczerze mówiąc, szatyn wyglądał naprawdę słodko, gdy wszystkie jego włosy były porozkładane na każdą stronę przez ciekawskie palce tego faceta, który kręcił się wokół niego
- Wiesz co Henry, chyba zdecyduję się dzisiaj na coś nowego
- Co masz na myśli nie wiem, zobacz- Hazza zaczął wymachiwac swoimi rękami plącząc się w jego burzy loków- Myślisz, że tak będzie dobrze?
- Hmmmm sam nie wiem, według mnie i tak i tak jest okej- nagle chłopak wstał i jego nogi zaczęły kierowac się w moją stronę- El?
- Mhm?
- Myślisz, że tak jest dobrze?- pokazał mi jego pomysł
- Hmmm uważam, że ten nowy fryz sprawi, że będziesz jeszcze większym seksiakiem i doda ci trochę pazura- powiedziałam z mrugnięciem oka, na co Harold zamruczał i pociągnął mnie za nadgarstek przez co wylądowałam przyklejona do jego torsu. Chłopak złapał mnie pewnie w talii i przybliżył się do mojego ucha
- Wolisz gdy jestem bardziej zadziorny?- powiedział pociągającym szeptem. Gdy połączyło się to z jego chrypką...po prostu się rozpłynęłam. Byłam pewna, że gdyby nie jego mocny uścisk, wylądowałabym na ziemi z powodu moich miękkich kolan
- Nie powiedziałam, że nie- powiedziałam zaczepliwie, śmiejąc się w jego tors. Harry pocałował mnie w czoło i lekko się od siebie oderwaliśmy
- Wiesz co Hazz? Myślę, że tu powinieneś sobie trochę podciąc, nie sądzisz?
- Hahahah bardzo śmieszne- loczek rzucił się na Liam'a i zaczął go łaskotac ten w odwecie zaczął czochrac szatyna
- Taki z cccciebie hhhoojrak?- daddy szybko uwolnił się od Harolda i podbiegł do jednej z szafek. Wyjął z niej coś po czym się odwrócił w naszą stronę pokazując prostownicę
- O nie, nie, nie,nie!! Liam! Nie!- zaczął cofac się w moją stronę
- A może jednak Hęęę?- blondyn zbliżał się do nas, a prostownice miał zaraz przy twarzy i klapał nią jakby miał to być jakiś dziób od ptaka- Dziubu, dziubu Harry- po tych słowach loczek w sekundzie znalazł się za mną i chwycił się moich ramion
- El! broń mnie przed tym bandytą! Chcesz żeby twoje kochane loczki zniknęły?!- po wypowiedzi szatyna po prostu nie mogłam i wybuchnęłam śmiechem, wyobrażając go sobie w prostych włosach
- No i widzisz Hazuś? Coś marnego masz tego obrońce
- Hahahah dobra chłopaki, dajcie na luz bo nie wytrzymam- powiedziałam jeszcze w śmiechu
- Ona ma racje, weźcie się wreszcie ogarnijcie wy moje pięciolatki- wtrącił się Lou, który podszedł do Liam'a i złapał go za policzki, lekko tarmosząc- I kto tu teraz jest dziubusiem?
- Haha bardzo śmieszne- szybko odpowiedział daddy*****
- Dobra chłopaki na trzy!- cała piątka była ustawiona w rzędzie pod sceną na metalowych kwadratach, które w odpowiednim czasie wystrzeliwują w górę umieszczając ich na scenie. Niejaki Richard co chwila mówił coś przez megafon, ponieważ hałas od tłumów fanek wszystko zagłuszał- Raz..dwa...- Harry posłał mi krótkie nieme „kocham cię”- Trzy!- chłopcy w mgnieniu oka znaleźli się u góry, a wraz z nimi hałasy stały się być jeszcze bardziej głośne. Matko... teraz już wiem dlaczego dostałam te specjalne zatyczki do uszu. Usiadłam sobie na czerwonej kanapie i moglam oglądac ich występ, ponieważ zaraz przede mną wisiał gigantyczny telewizor, który pokazywał co się dzieje na scenie. Kurczę....Oni naprawdę mają szczęśliwe życie. Widac jak tym się bawią, ile im to sprawia przyjemności. Oglądając ich wygłupy na scenie...Lou miał racje „banda pięciolatków” tylko, że on chyba nie zdaje sobie sprawy, że on tez do tej BADNY należy. Oh Louis, Louis. Nie mogę uwierzyc jak ten Niall potrafi wysoko skakac i to jeszcze w tych spodniach?! Hmmm...Zapytam go się o to...Bo jestem ciekawa jak on to robi, że jeszcze mu się nie rozerwały.No tak jak zwykle solówka Harr'ego w WMYB. Ja mu współczuje, mój biedaczek. Kiedy tylko skończą nakopie do dupy Zayn'owi i Liam'owi za to jak go teraz dręczą ughhhh...W pewnym momencie na scenę coś wpadło, zaraz obok mojego szatyna. Ten jak nienormalny podskoczył. Jednak po chwili na jego twarzy pojawił się uśmieszek i zaczął to podnosic. Chwila?! Co to jest?! To jest stanik?! Ja naprawdę potrafię zrozumiec fanki, ale, ale...i jeszcze ten kretyn z chodzi, wymachując nim
- Dziwne uczucie, co?- damski głos wyrwał mnie z rozmyślań. Obróciłam głowę i dostrzegłam szczupłą blondynkę z dużą ilością tapety na twarzy. Jestem pewna, że gdyby stanęła na wadze to ¾ jej wagi, pochłaniałby jej „makijaż”. A w ogóle, to kiedy ona się tu znalazła?!
- Jestem Zoey- wysunęła rękę na przywitanie się dołączając do tego sztuczny uśmiech
- Elena- lekko podniosłam kąciki ust
- Nie martw się on on już jest takim człowiekiem- kiwnęła głową na ekran, który akurat pokazywał twarz Harr'ego- Pamiętam jak wtedy przespał się z ta jedną fanką...