Kursor

Harry Styles

środa, 25 września 2013

Rozdział 37

        Moi kochani. przepraszam, że tak długo musiscie czekac na rozdziały ale jak dobrze wiecie zaczął się rok szkolny, a wraz z nim mnóstwo nauki. W tym roku muszę się naprawdę przyłożyc ponieważ muszę się przygotowac do testów trzecio-klasisty. Mimo wszytsko będę starała się dodawac je częściej, ale nie jest to obiecane. I dziękuję za komentarze. Janak miłoby mi było, gdyby pojawiło ich się trchę więcej. Nie zrozumcie mnie źle, ale tan kto pisze to wie ile one znaczą. One naprawdę motywuję człowieka do dalszej pracy, dają im siłę i wiedzę o tym, że ktoś jednak lubi czytac to co my piszemy. Dlatego naprawdę zachęcam i jeszcze raz dziękuję. A i jeszcze jedno. Dziękuję wam, że nie zapomnieliście o moim blogu mimo tego, że praktycznie rzecz biorąc nie dodałam nic przez całe wakcje. Jesteście kochani!!!!!^^^^
                                                                                                Love Mrs. Styles  <3                                  


                                                    Rozdział trzydziesty siódmy
Zaczęliśmy się kierowac w stronę wielkiego wejścia z napisem „dla personelu”. Mijało nas pełno różnych ludzi. Mówili mnóstwo niezrozumiałych rzeczy, trzymając w rękach zwoje papierów. Szczerze mówiąc, gdyby moja ręka nie znajdowała się aktualnie w dłoni Harr'ego, na pewno bym się zgubiła. Tyle było tu rożnych drzwi i każde od czegoś innego. Stanęliśmy przed drzwiami z napisem „garderoba”. Loczek otworzył mi drzwi, po czym sam zresztą chłopaków weszli za mną. Moim oczom ukazało się wielkie pomieszczenie. Kręciło się tu także wiele osób. Dziwie się jak oni to wszystko ogarniają... Wokół ścian były rozwieszone lustra, a dokładniej pięc. Przy każdym znajdowało się czerwone krzesło i wielkie szafki, z których wystawały lakiery do włosów, szczotki, pudry...

  • Witaj w naszym świecie!- krzyknął Lou, wyrywając mnie z rozmyślań
  • Matko, nawet ja nie mam połowy kosmetyków ile wy!- zagestykulowałam, pokazując toaletki i ich „sprzęt”. Reszta roześmiała się na mój komentarz i zaczęli witac się z osobami znajdującymi się w tym pomieszczeniu
  • El, jak chcesz to tam jest kanapa. Usiądź sobie na niej. Jak będziesz czegoś potrzebowac to daj znac. Chcesz coś do picia?- zapytał szatyn
  • Chętnie bym się napiła wody
  • Okej, poczekaj chwilkę- zobaczyłam oddalająca się postac chłopaka. Usiadłam na czerwonym siedzisku, które znajdowało się w rogu pokoju. Mogłam obserwowac to co się tutaj dzieje. Panował wielki chaos, wszyscy robili coś innego. Zayn i Lou siedzieli przed lustrami, a obok nich latały jakieś kobiety, psikając lakierami. Marchewkowy gostek jak zwykle próbował się wygłupiac i wstał z krzesła. Zaczął skakac jak debil, gdy wizażystka kontynuowała układanie jego włosów pod białą cieczą wychodzącą z tej metalowej tubki. Niall coś tam szamał i wybierał strój na występ. Tylko gdzie Liam? Oh no tak, teraz go widzę, wkłada na siebie spodnie. Szczerze mówiąc trochę się zarumieniłam widząc go w samych bokserkach – chyba to zauważył, upss. Spotkałam szybko jego wzrok, a potem uśmiech od ucha do ucha. Posłał mi oczko. Od kolejnego rumieńca uratował mnie mój chłopak – ufff
  • Proszę- pokazał rząd swoich białych zębów
  • Dzięki
  • Harry do cholery jasnej! Nie możesz chociaż na chwilę zostawic w spokoju tą twoją dziewczynę?- powiedział Liam
  • Już idę zrzędo- powiedział wywracając oczami, na co lekko się zaśmiałam- Muszę iśc...
  • Idź, idź...- odwrócił się ode mnie, jednak chwilę później szybko zwrócił się w moją stronę i złączył nasze usta. Jego usta były takie miękkie i zmysłowe. Mogłam rozkoszowac się ich fakturą. Poczułam przy tym jego perfum. Był taki...taki zmysłowy. Wypełnił moje nozdrza, przenikając przez całe moje ciało
  • Przestaniecie się już migdalic?- zapytał ze śmiechem Niall
  • Oh daj spokój- szybko odpowiedział mu Harry odrywając się ode mnie
    - A tak w ogóle to jak wyglądam?
    - Hahhahahaha Niall, myslę, że spokojnie możesz tak wejśc na scenie
    - Dzięki złotko- póścił mi zalotne oczko i odszedł lekko podskakując
  • Naprawdę już muszę iśc
  • A kto cię trzyma- posłałam mu niewinny uśmieszek
  • Ahh jesteś okropna
  • Nieprawda! Jestem kochana- powiedziałam z uniesiona głową
  • I bardzo skromna- dodał z dołeczkami na twarzy
  • Oczywiście. Skromnośc to moja rodzona siostra
  • Ughhh i tak cię kocham
  • Je ciebie też- powiedziałam bezgłośnie. Zobaczyłam jak loczek się oddala i siada na krześle ze swoim imieniem. Przyglądam się jak jego fryzjer próbuje uporac się się z jego włosami. Szczerze mówiąc, szatyn wyglądał naprawdę słodko, gdy wszystkie jego włosy były porozkładane na każdą stronę przez ciekawskie palce tego faceta, który kręcił się wokół niego
  • Wiesz co Henry, chyba zdecyduję się dzisiaj na coś nowego
  • Co masz na myśli nie wiem, zobacz- Hazza zaczął wymachiwac swoimi rękami plącząc się w jego burzy loków- Myślisz, że tak będzie dobrze?
  • Hmmmm sam nie wiem, według mnie i tak i tak jest okej- nagle chłopak wstał i jego nogi zaczęły kierowac się w moją stronę- El?
  • Mhm?
  • Myślisz, że tak jest dobrze?- pokazał mi jego pomysł
  • Hmmm uważam, że ten nowy fryz sprawi, że będziesz jeszcze większym seksiakiem i doda ci trochę pazura- powiedziałam z mrugnięciem oka, na co Harold zamruczał i pociągnął mnie za nadgarstek przez co wylądowałam przyklejona do jego torsu. Chłopak złapał mnie pewnie w talii i przybliżył się do mojego ucha
  • Wolisz gdy jestem bardziej zadziorny?- powiedział pociągającym szeptem. Gdy połączyło się to z jego chrypką...po prostu się rozpłynęłam. Byłam pewna, że gdyby nie jego mocny uścisk, wylądowałabym na ziemi z powodu moich miękkich kolan
  • Nie powiedziałam, że nie- powiedziałam zaczepliwie, śmiejąc się w jego tors. Harry pocałował mnie w czoło i lekko się od siebie oderwaliśmy
  • Wiesz co Hazz? Myślę, że tu powinieneś sobie trochę podciąc, nie sądzisz?
  • Hahahah bardzo śmieszne- loczek rzucił się na Liam'a i zaczął go łaskotac ten w odwecie zaczął czochrac szatyna
  • Taki z cccciebie hhhoojrak?- daddy szybko uwolnił się od Harolda i podbiegł do jednej z szafek. Wyjął z niej coś po czym się odwrócił w naszą stronę pokazując prostownicę
  • O nie, nie, nie,nie!! Liam! Nie!- zaczął cofac się w moją stronę
  • A może jednak Hęęę?- blondyn zbliżał się do nas, a prostownice miał zaraz przy twarzy i klapał nią jakby miał to być jakiś dziób od ptaka- Dziubu, dziubu Harry- po tych słowach loczek w sekundzie znalazł się za mną i chwycił się moich ramion
  • El! broń mnie przed tym bandytą! Chcesz żeby twoje kochane loczki zniknęły?!- po wypowiedzi szatyna po prostu nie mogłam i wybuchnęłam śmiechem, wyobrażając go sobie w prostych włosach
  • No i widzisz Hazuś? Coś marnego masz tego obrońce
  • Hahahah dobra chłopaki, dajcie na luz bo nie wytrzymam- powiedziałam jeszcze w śmiechu
  • Ona ma racje, weźcie się wreszcie ogarnijcie wy moje pięciolatki- wtrącił się Lou, który podszedł do Liam'a i złapał go za policzki, lekko tarmosząc- I kto tu teraz jest dziubusiem?
  • Haha bardzo śmieszne- szybko odpowiedział daddy
                                                                   *****
  • Dobra chłopaki na trzy!- cała piątka była ustawiona w rzędzie pod sceną na metalowych kwadratach, które w odpowiednim czasie wystrzeliwują w górę umieszczając ich na scenie. Niejaki Richard co chwila mówił coś przez megafon, ponieważ hałas od tłumów fanek wszystko zagłuszał- Raz..dwa...- Harry posłał mi krótkie nieme „kocham cię”- Trzy!- chłopcy w mgnieniu oka znaleźli się u góry, a wraz z nimi hałasy stały się być jeszcze bardziej głośne. Matko... teraz już wiem dlaczego dostałam te specjalne zatyczki do uszu. Usiadłam sobie na czerwonej kanapie i moglam oglądac ich występ, ponieważ zaraz przede mną wisiał gigantyczny telewizor, który pokazywał co się dzieje na scenie. Kurczę....Oni naprawdę mają szczęśliwe życie. Widac jak tym się bawią, ile im to sprawia przyjemności. Oglądając ich wygłupy na scenie...
      
    Lou miał racje „banda pięciolatków” tylko, że on chyba nie zdaje sobie sprawy, że on tez do tej BADNY należy. Oh Louis, Louis. Nie mogę uwierzyc jak ten Niall potrafi wysoko skakac i to jeszcze w tych spodniach?! Hmmm...Zapytam go się o to...Bo jestem ciekawa jak on to robi, że jeszcze mu się nie rozerwały. 
     
    No tak jak zwykle solówka Harr'ego w WMYB. Ja mu współczuje, mój biedaczek. Kiedy tylko skończą nakopie do dupy Zayn'owi i Liam'owi za to jak go teraz dręczą ughhhh...
     
     W pewnym momencie na scenę coś wpadło, zaraz obok mojego szatyna. Ten jak nienormalny podskoczył. Jednak po chwili na jego twarzy pojawił się uśmieszek i zaczął to podnosic. Chwila?! Co to jest?! To jest stanik?! Ja naprawdę potrafię zrozumiec fanki, ale, ale...i jeszcze ten kretyn z chodzi, wymachując nim
     
  • Dziwne uczucie, co?- damski głos wyrwał mnie z rozmyślań. Obróciłam głowę i dostrzegłam szczupłą blondynkę z dużą ilością tapety na twarzy. Jestem pewna, że gdyby stanęła na wadze to ¾ jej wagi, pochłaniałby jej „makijaż”. A w ogóle, to kiedy ona się tu znalazła?!
  • Jestem Zoey- wysunęła rękę na przywitanie się dołączając do tego sztuczny uśmiech
  • Elena- lekko podniosłam kąciki ust
  • Nie martw się on on już jest takim człowiekiem- kiwnęła głową na ekran, który akurat pokazywał twarz Harr'ego- Pamiętam jak wtedy przespał się z ta jedną fanką...



niedziela, 1 września 2013

Rozdział 36

                                               Rozdział trzydziesty szósty
Poczułam rękę oplatającą moja talię. Miło było budzic się w takich okolicznościach. Harry przybliżył mnie do siebie jeszcze bardziej, jakby bał się, że mu ucieknę. Nie wiedziałam która jest godzina, ale sądząc po przedostających się promieniach słonecznych, mogłam stwierdzic, że należałoby już wstac. Z ledwością obróciłam się w stronę mojego loczka, z zamiarem obudzenia go. Wyglądał tak niewinnie, gdy spał. Zbliżyłam się do jego ust i złożyłam na nich soczystego buziaka. Jednak ten tylko lekko się uśmiechnął i dalej był w swojej krainie snów. W pewnej chwili usłyszałam uchylenie drzwi wejściowych. Kto mógłby mieć dostęp do naszych drzwi? Po chwili zza ściany wyłoniła się głowa Louisa z wielkim bananem na twarzy. Boże co ten wariat znowu wymyślił?! Postanowiłam wykorzystac sytuację, że nie zobaczył moich otwartych oczu i udawac, że śpię.
  • Niall, pospiesz się sieroto- usłyszałam głośniejszy szept Lou
  • No przecież idę. Nie wymierzyłem dobrze futryny tych przeklętych drzwi i zaciąłem się z gitarą, noo
  • Człowieku wyluzuj- uspokoił go Zayn
  • Dobra nie gadajcie tyle, tylko właście na to łóżko
  • Się robi szefuniu- dodał Liam, po czym padł cichy śmiech. Nagle usłyszałam dźwięk gitary
  • Słoneczko już wysoko, śnieg pięknie iskrzy się
    Muminki pod kołyderką chrapią jeszcze
    Nudzę się jak mops, lub jak samotny kret
    Lecz ta piosenka śpiochów zbudzi wnet!-wszyscy razem chórkiem zaśpiewali. Wtedy otworzyłam oczy. Musiałam zobaczyc ten obrazek. Zayn z Liamem na naszym łóżku, Niall na krześle z tym brzdękolem, a Louis przy twarzy Harr'ego – jednym słowem wielkim komizm
  • Dobra dobra, chłopaki przestańcie! Już się obudziłam- powiedziałam, przerywając im ze śmiechem na twarzy
  • Ale nasz pucuś jeszcze nie. Chłopaki dalej, głośniej- Daddy z pięknisiem, zaczęli skakac na materacu
  • Hej miśki, czas wstac
    Jak można, tak spac
    Wasz sen już całe wieki trwa
    No wstawac mi raz, dwa!!!
  • Człowiek chce sobie trochę pospac z dziewczyna przy boku, a tu takie coś. No ludzie litościiii....- odpowiedział zaspany Harold
  • Kochanie nie wiem czy wiesz, ale..- spojrzałam na zegarek- za chwilę będzie jedenasta
  • I co w związku z tym...to wczesna godzina
  • Wstawaj śpiochu- zawołaliśmy chórkiem
  • Do niczego mnie nie zmusicie
  • Jesteś tego pewny?
  • Mhhh- odpowiedział chowając twarz w poduszkę
  • Chłopaki my za góra 30min znajdziemy się na stołówce
  • Na pewno, bo wiesz....My tu już mamy obmyśloną strategię, na tego co tam leży obok ciebie
  • Słyszałem- szybko odparł szatyn
  • I miałeś słyszec. Śniadanie nie będzie wiecznie na ciebie czekac. Londyn wzywa- ostatnie zdanie, Liam wypowiedział operowym śpiewem
  • Oj daj spokój...
  • Dobra, niech ci będzie. W takim razie czekamy na was na dole- odpowiedziałam lekkim uśmiechem i poczekałam, aż wyjdą
  • A więc...- przedłużyłam- jesteś tego taki pewny, że nic cię nie zmusi do wstania
  • Mhh
  • A to...- nachyliłam się i pocałowałam go w obojczyk
  • Mmm, nie chyba nie- powiedział w poduszkę
  • A to...- tym razem pocałowałam go w szyję
  • Nie..to chyba tez nie- zdjął z twarzy okrycie i zaśmiał się do mnie, pokazując te śliczne dołeczki
  • To może to...- pocałowałam go za uchem
  • Nie wydaje mi się
  • A to...- pocałowała go w sam czubek nosa gdy ten już chciał ponownie monotonnie odpowiedziec, wpiłam się namiętnie w jego usta. Kosztowałam ich ze wszystkich stron. Upajałam się ich strukturą. Po pewnym czasie, Harry odwzajemnił doznanie i wspólnie rozkoszowaliśmy się chwilą. Po chwili Harry suną językiem po moich wargach, prosząc o wejście. Bez problemu udało mu się to. Zaczęliśmy toczyc walkę pomiędzy naszymi językami. Nagle Harry, przekręcił nas tak, że górował nade mną. Poznając jego jamę ustną, jeździłam rękami po jego plecach, a on chwycił mnie stanowczo w talii. Harry zjechał w dół, całując moją szyję i miejsce za uchem. Było mi to nie znane uczucie. Przeszyła mnie fala pożądania. Moje ręce zaczęły błądzic po jego torsie, ponownie po plecach, aż w końcu zatrzymały się na włosach. Zaczęłam je mierzwic w wyniku pocałunków. Jednak nie pozwoliłam, dłużej trwac tej chwili. W Pośpiechu oderwałam się od jego ust. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie i zaskoczenie
  • Myślę, że jednak wygrałam i teraz na pewno nie pójdziesz spac kochanie
  • Ughhh, zrobiłaś to specjalnie
  • Też cię kocham- pocałowałam go szybko i pchnęłam, mając nadzieję, że ze mnie zejdzie – myliłam się- Harryyyy..?
  • Wiesz co...chyba poczułem się trochę zmęczony...
  • Głupku, nie zaczynaj. Chodź, ubierzemy się i zejdziemy coś zszamac
  • Czemu to ja zawsze muszę ustępbywac?
  • Bo mnie kochasz- odpowiedziałam wstając z łóżka i odwracając głowę w jego stronę, mrugnęłam do niego okiem
  • Ughh, no i jak tu się na ciebie złościc- posłałam mu niewidzialnego buziaka i poszłam do łazienki
                                                                *****
  • Co tak długo?- zapytał Zayn
  • Yyyy wiesz, na windę trochę czekaliśmy- szybko wymyślił Haza
  • Ahh no tak, te „windowskie” sprawy- zaraz po wypowiedzeniu tych słów, wszyscy wybuchnęli śmiechem, a zielonooki dał pięknisiowi kuksańca w bok
  • Dobra, dobra chłopaki. Chodźmy coś zjeśc bo jestem piekielnie głodna
Gdy tylko usiadłam już do stołu z zapełnionym talerzem, jedyne co rzuciło mi się w oczy to gigantyczna kopa jedzenia. Matko, jak można zjeśc tyle jedzenia?! No tak – Niall...Ah ten nasz głodomorek. Odsunęłam krzesło i zaczęłam konsumowac. Po chwili jednak, do stolika dosiał się Louis z Liam'em
  • Co masz tam dobrego?- zapytał blondyn
  • Naleśniki z karmelem
  • Mmm...Ej a myśmy ich nie widzieli. Z tego powodu, musimy nacieszyc się tymi warzywami- wtedy spojrzał na Lou, który akurat trzymał w ręce wielka marchewkę
  • No co?- zapytał odgryzając kawałek
  • Nic, nic...- obydwoje z daddym popatrzeliśmy na siebie znacząco z lekkim uśmiechem na twarzy. Nagle krzesło obok mnie się odsunęło
  • Smacznego- powiedział Zayn, z jak zwykle ułożonymi włosami do perfekcji
  • Dzięki- odpowiedziałam
  • Masz naleśniki! Oł je...ja też tylko wziąłem z toffi i bitą śmietaną. Do kogo należy na kupa jedze...- popatrzył na nas pytająco. Jednak widząc nasze miny, nawet nie dokończył zdania- Niall...- wybuchliśmy śmiechem
  • Z czego rżycie?- usłyszeliśmy głos Niall'a, który niósł sok pomarańczowy. Jego obecnośc nas tak zszokowała, że wręcz natychmiastowo zakończyliśmy śmianie się, do tego stopnia, że Lou aż zakrztusił się marchewką
  • Emmm...Wiesz, Lou i marchewki
  • No tak..to dosyć codzienny widok. Przyzwyczaisz się- poklepał mnie po plecach. Jednak, gdy tylko usiadł, czyjeś dłonie zakryły mi moją widocznośc
  • Zgadnij kto to?- usłyszałam moja kochaną chrypkę
  • Hmmm...Zgadując po tym, że siedzę z 4/5 zespołu...jak im tam? A..one diresztion. To chyba brakuje tylko tego jednego – najmniej przystojnego. Wiesz tego brzydala, który bez przerwy się do mnie klei, normalnie jak taka pijawka- wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja poczułam jak składa na moich ustach głęboki pocałunek
  • Uuuuuuuu....-powiedziała reszta
  • Ale muszę przyznac, że ten brzydal naprawdę umie całowac- odchyliłam jego ręce z mojej twarzy i znalazłam twarz loczka, zaraz kolo mojej, z zawadiackim uśmiechem
  • Jesteś okropna, wiesz?- Zaśmiał się, a ja chwyciłam go mocno za policzki, co spowodowało, przyciągnięcie go do mnie i wpiłam się w jego usta, co zaraz odwzjaemnił
  • Halo, halo. Tu ziemia do zakochanych. Aktualnie znajdujemy się na stołówce, gdzie panoszy się na pewno trzech fotoreporterów, więc może poskromilibyście teraz te swoje uczucia- po tych słowach powoli oderwaliśmy się od siebie
  • Tak...zdecydowanie najlepiej całuje- dodałam, patrząc się głęboko w jego oczy, po czym zobaczyłam jego dołeczki i rząd białych zębów. Szatyn usiadł obok mnie i co mnie zdziwiło to to, że miał dokładnie to samo co ja na talerzu
  • No nie...Jak można być ze sobą zgodnym nawet na talerzu, no...- obydwoje popatrzeliśmy się na siebie z Harr'ym
  • I nawet w tym samym czasie się na siebie patrzą. No ludzie...
  • Niall, spokojnie. Nie bądź zazdrosny- pocieszył go Liam
  • Mówicie, że są tu jacyś fotoreporterzy?
  • Mhh. Jeden jest dwa stoliki obok po prawej- sięgnęłam tam wzrokiem – rzeczywiście- Drugi zaraz za tobą. Trzeci jest tam, gdzie są soki- Nagle Harry wstał i podszedł do mnie. Nachylił się i wsadził jedna rękę pod pachę, a druga pod kolana
  • Haz, co ty robisz?!- nic nie odpowiedział. Podniósł mnie i sam usiadł na moim krześle, po czym posadził mnie na swoim kolanach- Ty mój debilu
  • Kocham cię- powiedział mi do ucha
  • Harry tu są fotoreporte...- nie dokończyłam. Chłopak z łatwością odnalazł moje usta. Zaczęliśmy się całowac, ale wiedziałam, że musimy skończyc to przedstawienie, mimo że chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Jednak loczek mnie uprzedził i oparł nasze czoła o siebie
  • Chce, aby wiedzieli i widzieli, jak bardzo cię kocham
  • Harry... Jesteś naprawdę kochany, ale to może zaszkodzic twojej karierze...
  • Czym? Tym, że znalazłem ciebie?
  • Kochanie...Ja nie chce stawac na drodze twojej kariery. Twoje fanki. Pomyślałeś o nich? A twój menager? Po prostu nie chcę, abyś pokazywaniem swoich uczuc, zniszczył to, na co sobie tak ciężko zapracowałeś
  • Może masz rację, ale...to i tak nie zmienia faktu, że chcę aby ludzie wiedzieli
  • Wiem kochanie i bardzo ci za to dziękuję. Ale teraz może opanujmy się i dokończmy w spokoju śniadanie- chłopak jeszcze raz musnął moje usta, po czym obróciliśmy się w stronę pozostałych
                                                            *****
  • A więc to jest ten wielki Big Ben?- zapytałam, zapierając dech w piersiach
  • Mhhh...Piękny, co?- powiedział Harry, stojący za mną i obejmujący mnie w talii
  • To mało powiedziane- odpowiedziałam, odchylając się do niego głową. Po czym ten uśmiechnął się do mnie i nasze usta się spotkały- Dziękuję
  • Za co?
  • Za to, że tu jestem, że jestem tu z tobą
  • To dla ciebie. To co wchodzimy?
  • Się jeszcze pytasz. Kto pierwszy ten lepszy- wyślizgnęłam się z jego objęc i wystartowałam w kierunku schodów. Słyszałam jak Harry za mną biegnie. Chciałam zobaczyc, czy dam radę mu uciec, ale niestety, wielkim utrudnieniem były te cholerne schody, a jeszcze do tego te moje krótkie nogi w porównaniu z Hazą. To nie wróżyło dla mnie dobrego wyniku
  • Zaraz cie dogonię kotku!- po tych słowach obróciłam lekko głowę by zobaczyc, gdzie jest. Był stanowczo za blisko, ale nie umiałam już biec szybciej, męczyłam się. Nagle poczułam dłonie na swoich biodrach i zostałam podniesiona do góry, po czym przyciśnięta do klatki piersiowej- Kochanie, przecież wiesz, że mi nie uciekniesz
  • Spróbowac zawsze można- posłałam mu szyderczy uśmiech- A teraz. Skoro już mnie złapałeś, to może odstaw mnie na ziemię
  • Może...
  • Harry...
  • No dobra- postawił mnie na schodku
  • Wiesz, że nawet jak byś była szybsza ode mnie, to i tak prędzej czy później bym cie złapał
  • A to niby dlaczego?
  • Tu jest 334 stopnie kochanie- popatrzyłam na niego z otwartą buzią w kształcie „o”- Jesteś słodka, gdy tak robisz- zarumieniłam się, a loczek pocałował mnie w czoło- lepiej chodźmy, jeżeli chcemy zobaczyc coś jeszcze dzisiaj
Wreszcie po wejściu na ostatni schodek, mogłam spokojnie odetchnąc z chłopakiem. Na górze byliśmy tylko my, co było bardzo romantyczne. Zmęczona, podeszłam do barierki. To co zobaczyłam....Tego widoku nie da się opisac
  • Podoba ci się?- usłyszałam chrypkę
  • Ten widok....Harrry- rzuciłam się na jego szyję i namiętnie pocałowałam
  • Chodź, zrobimy sobie zdjęcie na pamiątkę- wyjął telefon z kieszeni i ustawił funkcję. Potem ustawiliśmy się przy barierce, tak, że loczek obejmował mnie w talii i całował w policzek. Kiedy skończył, zaraz wszedł na tweeter'a i wkleił nowe zdjęcie
  • To co, może pójdziemy teraz na jakąś dawkę kalorii?
  • Z przyjemnością
                                                                   *****
  • Daj spróbowac- powiedział do mnie, patrząc się na pucharek lodów. Napełniłam łyżeczkę sorbetem z mango i wysunęłam rękę. Kiedy zamknął usta, zabierając ze sobą lód, szybko zanurzyłam palec w bitej śmietanie i wysmarowałam nią, jego nos, śmiejąc się przy tym- A więc tak się bawimy?- zapytał z cwaniackim uśmieszkiem
  • Nie, nie, nie i jeszcze raz nie- próbowałam wyrwac się z przytrzymującego mnie Harolda i uniknąc spotkania jedzenia z moją twarzą - na marne. Na moim nosie także znalazła się puszysta  chmurka. Myślałam, że to koniec tych „męk”, jednak loczek wysmarował sobie białym puchem całe usta i zaczął poruszac brwiami- No daj tego całuska kochanie, daj- nawet się nie obejrzałam, a już znajdowaliśmy się w pocałunku- Hahaha, teraz wyglądasz jak clown
  • Bardzo śmieszne wiesz
  • No, a jak- pokazał rząd śnieżnobiałych zębów. Jednak ja udałam naburmuszoną- Oj już przestań. Chodź tu- wskazał ręką na kolana. Zrobiłam więc to i usadowiłam się wygodnie, obejmując jedna ręka jego szyję. Szatyn wziął pęczek serwetek i zaczął wycierac mi twarz
  • Czuję się jak małe dziecko
  • Też cię kocham- pocałował mnie w czubek nosa