Rozdział trzydziesty szósty
Poczułam rękę oplatającą moja
talię. Miło było budzic się w takich okolicznościach. Harry
przybliżył mnie do siebie jeszcze bardziej, jakby bał się, że mu
ucieknę. Nie wiedziałam która jest godzina, ale sądząc po
przedostających się promieniach słonecznych, mogłam stwierdzic,
że należałoby już wstac. Z ledwością obróciłam się w
stronę mojego loczka, z zamiarem obudzenia go. Wyglądał tak
niewinnie, gdy spał. Zbliżyłam się do jego ust i złożyłam na
nich soczystego buziaka. Jednak ten tylko lekko się uśmiechnął i
dalej był w swojej krainie snów. W pewnej chwili usłyszałam
uchylenie drzwi wejściowych. Kto mógłby mieć dostęp do
naszych drzwi? Po chwili zza ściany wyłoniła się głowa Louisa z
wielkim bananem na twarzy. Boże co ten wariat znowu wymyślił?!
Postanowiłam wykorzystac sytuację, że nie zobaczył moich
otwartych oczu i udawac, że śpię.
- Niall, pospiesz się sieroto- usłyszałam głośniejszy szept Lou
- No przecież idę. Nie wymierzyłem dobrze futryny tych przeklętych drzwi i zaciąłem się z gitarą, noo
- Człowieku wyluzuj- uspokoił go Zayn
- Dobra nie gadajcie tyle, tylko właście na to łóżko
- Się robi szefuniu- dodał Liam, po czym padł cichy śmiech. Nagle usłyszałam dźwięk gitary
- Słoneczko już wysoko, śnieg pięknie iskrzy sięMuminki pod kołyderką chrapią jeszczeNudzę się jak mops, lub jak samotny kretLecz ta piosenka śpiochów zbudzi wnet!-wszyscy razem chórkiem zaśpiewali. Wtedy otworzyłam oczy. Musiałam zobaczyc ten obrazek. Zayn z Liamem na naszym łóżku, Niall na krześle z tym brzdękolem, a Louis przy twarzy Harr'ego – jednym słowem wielkim komizm
- Dobra dobra, chłopaki przestańcie! Już się obudziłam- powiedziałam, przerywając im ze śmiechem na twarzy
- Ale nasz pucuś jeszcze nie. Chłopaki dalej, głośniej- Daddy z pięknisiem, zaczęli skakac na materacu
- Hej miśki, czas wstacJak można, tak spacWasz sen już całe wieki trwaNo wstawac mi raz, dwa!!!
- Człowiek chce sobie trochę pospac z dziewczyna przy boku, a tu takie coś. No ludzie litościiii....- odpowiedział zaspany Harold
- Kochanie nie wiem czy wiesz, ale..- spojrzałam na zegarek- za chwilę będzie jedenasta
- I co w związku z tym...to wczesna godzina
- Wstawaj śpiochu- zawołaliśmy chórkiem
- Do niczego mnie nie zmusicie
- Jesteś tego pewny?
- Mhhh- odpowiedział chowając twarz w poduszkę
- Chłopaki my za góra 30min znajdziemy się na stołówce
- Na pewno, bo wiesz....My tu już mamy obmyśloną strategię, na tego co tam leży obok ciebie
- Słyszałem- szybko odparł szatyn
- I miałeś słyszec. Śniadanie nie będzie wiecznie na ciebie czekac. Londyn wzywa- ostatnie zdanie, Liam wypowiedział operowym śpiewem
- Oj daj spokój...
- Dobra, niech ci będzie. W takim razie czekamy na was na dole- odpowiedziałam lekkim uśmiechem i poczekałam, aż wyjdą
- A więc...- przedłużyłam- jesteś tego taki pewny, że nic cię nie zmusi do wstania
- Mhh
- A to...- nachyliłam się i pocałowałam go w obojczyk
- Mmm, nie chyba nie- powiedział w poduszkę
- A to...- tym razem pocałowałam go w szyję
- Nie..to chyba tez nie- zdjął z twarzy okrycie i zaśmiał się do mnie, pokazując te śliczne dołeczki
- To może to...- pocałowałam go za uchem
- Nie wydaje mi się
- A to...- pocałowała go w sam czubek nosa gdy ten już chciał ponownie monotonnie odpowiedziec, wpiłam się namiętnie w jego usta. Kosztowałam ich ze wszystkich stron. Upajałam się ich strukturą. Po pewnym czasie, Harry odwzajemnił doznanie i wspólnie rozkoszowaliśmy się chwilą. Po chwili Harry suną językiem po moich wargach, prosząc o wejście. Bez problemu udało mu się to. Zaczęliśmy toczyc walkę pomiędzy naszymi językami. Nagle Harry, przekręcił nas tak, że górował nade mną. Poznając jego jamę ustną, jeździłam rękami po jego plecach, a on chwycił mnie stanowczo w talii. Harry zjechał w dół, całując moją szyję i miejsce za uchem. Było mi to nie znane uczucie. Przeszyła mnie fala pożądania. Moje ręce zaczęły błądzic po jego torsie, ponownie po plecach, aż w końcu zatrzymały się na włosach. Zaczęłam je mierzwic w wyniku pocałunków. Jednak nie pozwoliłam, dłużej trwac tej chwili. W Pośpiechu oderwałam się od jego ust. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie i zaskoczenie
- Myślę, że jednak wygrałam i teraz na pewno nie pójdziesz spac kochanie
- Ughhh, zrobiłaś to specjalnie
- Też cię kocham- pocałowałam go szybko i pchnęłam, mając nadzieję, że ze mnie zejdzie – myliłam się- Harryyyy..?
- Wiesz co...chyba poczułem się trochę zmęczony...
- Głupku, nie zaczynaj. Chodź, ubierzemy się i zejdziemy coś zszamac
- Czemu to ja zawsze muszę ustępbywac?
- Bo mnie kochasz- odpowiedziałam wstając z łóżka i odwracając głowę w jego stronę, mrugnęłam do niego okiem
- Ughh, no i jak tu się na ciebie złościc- posłałam mu niewidzialnego buziaka i poszłam do łazienki*****
- Co tak długo?- zapytał Zayn
- Yyyy wiesz, na windę trochę czekaliśmy- szybko wymyślił Haza
- Ahh no tak, te „windowskie” sprawy- zaraz po wypowiedzeniu tych słów, wszyscy wybuchnęli śmiechem, a zielonooki dał pięknisiowi kuksańca w bok
- Dobra, dobra chłopaki. Chodźmy coś zjeśc bo jestem piekielnie głodna
Gdy tylko usiadłam już do stołu z zapełnionym talerzem, jedyne
co rzuciło mi się w oczy to gigantyczna kopa jedzenia. Matko, jak
można zjeśc tyle jedzenia?! No tak – Niall...Ah ten nasz
głodomorek. Odsunęłam krzesło i zaczęłam konsumowac. Po chwili
jednak, do stolika dosiał się Louis z Liam'em
- Co masz tam dobrego?- zapytał blondyn
- Naleśniki z karmelem
- Mmm...Ej a myśmy ich nie widzieli. Z tego powodu, musimy nacieszyc się tymi warzywami- wtedy spojrzał na Lou, który akurat trzymał w ręce wielka marchewkę
- No co?- zapytał odgryzając kawałek
- Nic, nic...- obydwoje z daddym popatrzeliśmy na siebie znacząco z lekkim uśmiechem na twarzy. Nagle krzesło obok mnie się odsunęło
- Smacznego- powiedział Zayn, z jak zwykle ułożonymi włosami do perfekcji
- Dzięki- odpowiedziałam
- Masz naleśniki! Oł je...ja też tylko wziąłem z toffi i bitą śmietaną. Do kogo należy na kupa jedze...- popatrzył na nas pytająco. Jednak widząc nasze miny, nawet nie dokończył zdania- Niall...- wybuchliśmy śmiechem
- Z czego rżycie?- usłyszeliśmy głos Niall'a, który niósł sok pomarańczowy. Jego obecnośc nas tak zszokowała, że wręcz natychmiastowo zakończyliśmy śmianie się, do tego stopnia, że Lou aż zakrztusił się marchewką
- Emmm...Wiesz, Lou i marchewki
- No tak..to dosyć codzienny widok. Przyzwyczaisz się- poklepał mnie po plecach. Jednak, gdy tylko usiadł, czyjeś dłonie zakryły mi moją widocznośc
- Zgadnij kto to?- usłyszałam moja kochaną chrypkę
- Hmmm...Zgadując po tym, że siedzę z 4/5 zespołu...jak im tam? A..one diresztion. To chyba brakuje tylko tego jednego – najmniej przystojnego. Wiesz tego brzydala, który bez przerwy się do mnie klei, normalnie jak taka pijawka- wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja poczułam jak składa na moich ustach głęboki pocałunek
- Uuuuuuuu....-powiedziała reszta
- Ale muszę przyznac, że ten brzydal naprawdę umie całowac- odchyliłam jego ręce z mojej twarzy i znalazłam twarz loczka, zaraz kolo mojej, z zawadiackim uśmiechem
- Jesteś okropna, wiesz?- Zaśmiał się, a ja chwyciłam go mocno za policzki, co spowodowało, przyciągnięcie go do mnie i wpiłam się w jego usta, co zaraz odwzjaemnił
- Halo, halo. Tu ziemia do zakochanych. Aktualnie znajdujemy się na stołówce, gdzie panoszy się na pewno trzech fotoreporterów, więc może poskromilibyście teraz te swoje uczucia- po tych słowach powoli oderwaliśmy się od siebie
- Tak...zdecydowanie najlepiej całuje- dodałam, patrząc się głęboko w jego oczy, po czym zobaczyłam jego dołeczki i rząd białych zębów. Szatyn usiadł obok mnie i co mnie zdziwiło to to, że miał dokładnie to samo co ja na talerzu
- No nie...Jak można być ze sobą zgodnym nawet na talerzu, no...- obydwoje popatrzeliśmy się na siebie z Harr'ym
- I nawet w tym samym czasie się na siebie patrzą. No ludzie...
- Niall, spokojnie. Nie bądź zazdrosny- pocieszył go Liam
- Mówicie, że są tu jacyś fotoreporterzy?
- Mhh. Jeden jest dwa stoliki obok po prawej- sięgnęłam tam wzrokiem – rzeczywiście- Drugi zaraz za tobą. Trzeci jest tam, gdzie są soki- Nagle Harry wstał i podszedł do mnie. Nachylił się i wsadził jedna rękę pod pachę, a druga pod kolana
- Haz, co ty robisz?!- nic nie odpowiedział. Podniósł mnie i sam usiadł na moim krześle, po czym posadził mnie na swoim kolanach- Ty mój debilu
- Kocham cię- powiedział mi do ucha
- Harry tu są fotoreporte...- nie dokończyłam. Chłopak z łatwością odnalazł moje usta. Zaczęliśmy się całowac, ale wiedziałam, że musimy skończyc to przedstawienie, mimo że chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Jednak loczek mnie uprzedził i oparł nasze czoła o siebie
- Chce, aby wiedzieli i widzieli, jak bardzo cię kocham
- Harry... Jesteś naprawdę kochany, ale to może zaszkodzic twojej karierze...
- Czym? Tym, że znalazłem ciebie?
- Kochanie...Ja nie chce stawac na drodze twojej kariery. Twoje fanki. Pomyślałeś o nich? A twój menager? Po prostu nie chcę, abyś pokazywaniem swoich uczuc, zniszczył to, na co sobie tak ciężko zapracowałeś
- Może masz rację, ale...to i tak nie zmienia faktu, że chcę aby ludzie wiedzieli
- Wiem kochanie i bardzo ci za to dziękuję. Ale teraz może opanujmy się i dokończmy w spokoju śniadanie- chłopak jeszcze raz musnął moje usta, po czym obróciliśmy się w stronę pozostałych*****
- A więc to jest ten wielki Big Ben?- zapytałam, zapierając dech w piersiach
- Mhhh...Piękny, co?- powiedział Harry, stojący za mną i obejmujący mnie w talii
- To mało powiedziane- odpowiedziałam, odchylając się do niego głową. Po czym ten uśmiechnął się do mnie i nasze usta się spotkały- Dziękuję
- Za co?
- Za to, że tu jestem, że jestem tu z tobą
- To dla ciebie. To co wchodzimy?
- Się jeszcze pytasz. Kto pierwszy ten lepszy- wyślizgnęłam się z jego objęc i wystartowałam w kierunku schodów. Słyszałam jak Harry za mną biegnie. Chciałam zobaczyc, czy dam radę mu uciec, ale niestety, wielkim utrudnieniem były te cholerne schody, a jeszcze do tego te moje krótkie nogi w porównaniu z Hazą. To nie wróżyło dla mnie dobrego wyniku
- Zaraz cie dogonię kotku!- po tych słowach obróciłam lekko głowę by zobaczyc, gdzie jest. Był stanowczo za blisko, ale nie umiałam już biec szybciej, męczyłam się. Nagle poczułam dłonie na swoich biodrach i zostałam podniesiona do góry, po czym przyciśnięta do klatki piersiowej- Kochanie, przecież wiesz, że mi nie uciekniesz
- Spróbowac zawsze można- posłałam mu szyderczy uśmiech- A teraz. Skoro już mnie złapałeś, to może odstaw mnie na ziemię
- Może...
- Harry...
- No dobra- postawił mnie na schodku
- Wiesz, że nawet jak byś była szybsza ode mnie, to i tak prędzej czy później bym cie złapał
- A to niby dlaczego?
- Tu jest 334 stopnie kochanie- popatrzyłam na niego z otwartą buzią w kształcie „o”- Jesteś słodka, gdy tak robisz- zarumieniłam się, a loczek pocałował mnie w czoło- lepiej chodźmy, jeżeli chcemy zobaczyc coś jeszcze dzisiaj
Wreszcie po wejściu na ostatni schodek, mogłam spokojnie
odetchnąc z chłopakiem. Na górze byliśmy tylko my, co było
bardzo romantyczne. Zmęczona, podeszłam do barierki. To co
zobaczyłam....Tego widoku nie da się opisac
- Podoba ci się?- usłyszałam chrypkę
- Ten widok....Harrry- rzuciłam się na jego szyję i namiętnie pocałowałam
- Chodź, zrobimy sobie zdjęcie na pamiątkę- wyjął telefon z kieszeni i ustawił funkcję. Potem ustawiliśmy się przy barierce, tak, że loczek obejmował mnie w talii i całował w policzek. Kiedy skończył, zaraz wszedł na tweeter'a i wkleił nowe zdjęcie
- To co, może pójdziemy teraz na jakąś dawkę kalorii?
- Z przyjemnością
*****
- Daj spróbowac- powiedział do mnie, patrząc się na pucharek lodów. Napełniłam łyżeczkę sorbetem z mango i wysunęłam rękę. Kiedy zamknął usta, zabierając ze sobą lód, szybko zanurzyłam palec w bitej śmietanie i wysmarowałam nią, jego nos, śmiejąc się przy tym- A więc tak się bawimy?- zapytał z cwaniackim uśmieszkiem
- Nie, nie, nie i jeszcze raz nie- próbowałam wyrwac się z przytrzymującego mnie Harolda i uniknąc spotkania jedzenia z moją twarzą - na marne. Na moim nosie także znalazła się puszysta chmurka. Myślałam, że to koniec tych „męk”, jednak loczek wysmarował sobie białym puchem całe usta i zaczął poruszac brwiami- No daj tego całuska kochanie, daj- nawet się nie obejrzałam, a już znajdowaliśmy się w pocałunku- Hahaha, teraz wyglądasz jak clown
- Bardzo śmieszne wiesz
- No, a jak- pokazał rząd śnieżnobiałych zębów. Jednak ja udałam naburmuszoną- Oj już przestań. Chodź tu- wskazał ręką na kolana. Zrobiłam więc to i usadowiłam się wygodnie, obejmując jedna ręka jego szyję. Szatyn wziął pęczek serwetek i zaczął wycierac mi twarz
- Czuję się jak małe dziecko
- Też cię kocham- pocałował mnie w czubek nosa
kocham to :*** swietne. twoj blog to jeden z 3 na ktore wchodze kiedy tylko moge ( po 10000 razy) by sprawdzic czy jest cos nowego. kocham :* <3
OdpowiedzUsuńświetne <3
OdpowiedzUsuńJestem w nim zaakochana przeczytałam wczoraj wieczorem całego bloga. Czekam na nastepny ♥
OdpowiedzUsuńZakochałam sie w twoim blogu ;o czekam na nastepne rozdzialy.serio kocham twoj sposob pisania <3<3<3<3<3<3 .
OdpowiedzUsuń