Kursor

Harry Styles

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 42

                                             Rozdział czterdziesty drugi
  • Harry, nie. Pokażmy jej jak bardzo się kochamy i nie rozstaniemy się przez takiego człowieka jak ona. Pokażmy jak bardzo się myliła. Dziewczyna zbliżała się do nas jakby w zwolnionym tempie. Wszystko toczyło się jak w jakimś filmie. Mogłam dostrzec każdą wadę na jej twarzy, czy ubraniu. Rzeczy które nas otaczały jakby zamarły, a pozostałam tylko ja, Harry i Zoey. Widziałam ten jej wredny uśmieszek i te zdzirowate oczy, kiedy dzieliły nas już tylko metry. Położyłam dłoń na ręce chłopaka, aby się trochę uspokoił. Chciałam mu tym pokazac, że nie jest z tym sam. Dałam mu znac także wzrokiem i lekkim uśmiechem, co zaraz odwzajemnił. Pragnęłam, aby nas nie zauważyła i tylko przeszła obok, jednak tak się nie stało. Zoey podeszła do nas, stukając przy tym swoimi wysokimi szpilami. Za nią, pojawiły się jakieś jeszcze dwie dziewczyny, praktycznie tak samo ubrane jak ona. Szczerze mówiąc miałam ochotę wybuchnąc śmiechem – wyglądało to tak komicznie. Pamiętam jak oglądałam kiedyś filmy dla nastolatek i zawsze musiała się wtedy pojawic jakaś postac dziewczyno-plastiku, która była strasznie wredna dla głównej bohaterki, a za nią wszędzie, dosłownie wszędzie chodziły dwie „psiapsióły”, które mogłyby zrobic wszystko to co ona by im powiedziała. Jak takie szczeniaki, które wszystkiego trzeba uczyc i pokazac i które zawsze za tobą chodzą. Jednak powaga sytuacji, nie pozwalała mi na to. Blondynka oparła się o nasz stolik, jak gdyby nigdy nic i zlustrowała nas wzrokiem z zadartym nosem
  • Co tam gołąbeczki? Ustalacie jak teraz powiedziec mediom i innym farszywym osobą o tym, że nie jesteście razem? Hazuś, to kiedy widzimy się u mnie?- powiedziała wypychając jeszcze bardziej swój biust
  • Wiesz Zoey. Tak się składa, że właśnie delektujemy się ostatnim dniem spędzonym w tym mieście. Potem planujemy może jakiś wspólny, tylko we DWÓJKĘ spacer, może kino, kto wie
  • Słucham?!- powiedziałam lekko zmieszana
  • To co słyszałaś. Ja kocham El, a ona mnie. I nic i NIKT tego nie zmieni. Więc jeżeli chcesz coś jeszcze powiedziec, aby jeszcze bardziej się pogrążyc to daruj sobie. A i to wypychanie stanika skarpetkami i tak ci nic nie da, przykro mi- twarz dziewczyny pokryła się czerwienią, a z tyłu dwie hieny zaczęły się głupkowato śmiac, z komentarza Harolda. Jednak złowieszcza czarownica, szybko postawiła je do pionu swoim wzrokiem. Jeszcze raz wróciła do nas tym swoim ognistym spojrzeniem i pochyliła szybko głowę na dół. Wtedy zauważyła, że „coś” wystaje jej ze stanika. Szybko schowała „zawartośc”
  • Ughhh, nie myślałam, że taki jesteś Harry. Pożałujesz tego
  • Naprawdę? Wydaję mi się, że nasz szef bardzo chętnie wysłucha kolejnego doniesienia i z uwagi na konsekwencje tego co by się stało, myślę, że bardzo szybko będzie chciał z tobą porozmawiac. Nie sądzisz?
  • Umm... jesteś nie możliwy. A teraz cierp bo nawet nie wiesz co straciłeś
  • Hahhahahhahaha Już żałuję, kochanie- splunął
  • Myślę, że ta rozmowa dobiegła już końca Zoey- wtrąciłam
  • Oboje jesteście siebie warci- obróciła się, zarzucając swoimi włosami. Podniosła wysoko rękę i pstryknęła- Idziemy dziewczyny- wszystkie trzy odeszły od nas, sztucznie kręcąc tyłkami. Popatrzeliśmy się na siebie z Harrym i posłaliśmy ciepłe, spokojne spojrzenia
  • Kocham cię El
  • Ja ciebie tez Harry. Dobrze jej tak
  • A widziałaś jej zbulwersowanie*
  • „Jestem tym zbulwersowany”- zacytowałam Gracjana Roztockiego, gestykulując przy tym jak on
  • Hahhaah, dokładnie
  • Cieszę się z tej rozmowy
  • Ja też- przybliżyłam dłoń do szatyna, aby przybic mu „piętkę”, jednak moja niezdarnośc wygrała. Przy okazji potrąciłam jeszcze sorbet mojego chłopaka, który zaraz wylał się na jego spodnie- Jezu, Harry przepraszam!
  • Nic się nie stało kochanie, wypierze się- posłał mi uspakajający uśmiech. Ale na mnie on nie podziałał. Pospiesznie wstałam z krzesła, przewracając je przy tym i chwyciłam w garsc serwetki
  • Pokaż- zabrzmiało to groźniej niż myślałam
  • El...
  • No pokaż, no- chwyciłam jego ramie i obróciłam w moja stronę. Zaczęłam wycierac brudne miejsce. W pewnej chwili usłyszałam gardłowe jęknięcie. No tak....przecież dotykałam TEGO miejsca. Jakoś nie zdawałam nawet sobie z tego sprawy, jednak po tym co zrobił zielonooki, zaraz się zarumieniłam, ale nie zaprzestawałam wycierania. Nagle poczułam dłoń na moim nadgarstku
  • Kochanie....proszę cię. Takich rzeczy nie możemy robic publicznie, wiesz ilu tu może być paparatzi?! A ten twój niewinny wzrok i ruchy, które wykonujesz, zaraz doprowadzą mnie do szaleństwa- wypowiedział wprost do mojego ucha, na co ja szturchnęłam go w ramię
  • Zboczuch
    *****
  • Cieszycie się, że jedziecie?- zapytałam się ich, będąc już w samolocie
  • No pewnie, fajnie jest w Polsce
  • A dziewczyny....ummm- powiedział Harry, na co szturchnęłam go ramieniem
  • Wreszcie zobaczę Clo. Wkurzało mnie to, że mogliśmy tylko rozmwiac przez telefon. Pragnąłem jej dotyku. Co ja gadam! Nadal pragnę!
  • Hahhaha dobra dobra, oszczędź nam szczegółów lalusiu
  • Idę po czekoladę
  • Niall, znowu....- wszysyc powiedzieliśmy
  • Jezu...człowiek nawet nie może zjeśc
  • Niall, zacznijmy od tego, że ty cały czas jesz
  • Nie prawda
  • Zakład?
  • Zakład
  • No to w takim razie, ja mówię, że ty nie wytrzymasz bez jedzenia nawet godziny. Masz nie jeśc przez godzinę- wystawił go na próbę Liam
  • Okej- wszyscy bylismy ciekawi, co wyniknie z tego zakładu, biorąc pod uwagę, że otacza nas pełno jedzenia
OK 20MIN PÓŹNIEJ:
Spostrzegłam, że żuchwa blondaska zaczęła się ruszac
  • Niall? Co ty jesz?- nagle cała reszta zespołu popatrzyła się na irlandczyka
  • Ja? Ja nic...
  • Niall, otwórz buzię
  • Nie
  • Niall....
  • Nie
  • Niall!- chłopak poddał się i pokazał zawartośc w swojej buzi- Masz tam czekoladę!
  • Może....
  • Hahhaahah chłopcy! Niall przegrał!!!

    *****
  • Harry, kiedy ty go kupiłeś?!- spojrzałam na piękne czerwone auto
  • Nie podoba ci się?
  • Nie, jest wspaniały!
  • Kupiłem go, bo po pierwsze bardzo mi się spodobał, a po drugie, bo pomyślałem, że możemy wracac nim sami, a chłopaki pojadą sobie w naszym busie. Wiesz zawsze jakaś prywatnośc-Zaśmiałam się na ostatni komentarz. Zaraz przypomniał mi się Lou....
  • A reszta wie o twoich planach?
  • Yep, już im wszystko powiedziałem
  • Jesteś kochany
  • Się wie
  • I skromny- chłopak pocałował mnie w czoło i otworzył drzwi pasażera. Usiadłam na miękkim siedzeniu. Muszę przyznac, że on naprawdę ma niezły gust...Chłopak szybko obkrąrzył auto i usiadł za kierownicą
  • Gotowa?
  • I to jeszcze jak- odpalił silnik i ruszyliśmy. Przez większą częśc drogi wpatrywałam się w widoki za oknem. Uwielbiam jeździc samochodem. Można wtedy o tylu rzeczach pomyślec – pomarzyc. Można być wtedy w swoim świecie. Jednak przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Dzięki ostatnich dni, Harry bardzo podbudował moją samoocenę i może to mnie do tego skłoniło. Chciałam po prostu zobaczyc jego reakcję. Oparłam się wygodnie na siedzeniu po czym wybuchnęłam swój biust, godnie go prezentując. Kątem oka zobaczyłam, że mój towarzysz* oblizał wargę.
     Korzystając z tego, że miałam na sobie sukienkę, pod pretekstem podrapania się w udo, lekko ją podwinęłam, ukazując już ich praktycznie całą częśc. Harold, nerwowo podrapał się w głowę. Uśmiechnęłam się pod nosem usatysfakcjonowana. Schyliłam się, aby zdjąc buty z moich stóp i oparłam je o deskę rozdzielczą, uginając nogi, co spowodowało, że odsłoniłam część mojej koronkowej bielizny. Reakcją loczka, było chrząknięcie, wiedziałam, że teraz się na mnie patrzy, ale udawałam, że nie zwracam na niego uwagi. Jeszcze raz wypchnęłam w przód moją klatkę piersiową i przeciągnęłam się
  • Kochanie, nie wiem czy zauważyłaś, ale trochę mnie rozpraszasz...- odparł gardłowo. I wtedy spostrzegłam, wypukłośc w jego kroczu. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że czymś takim wywołam u niego taką reakcję. Innymi słowy – wow. Ale co mi tam, dalej postanowiłam się trochę z nim podroczyc. Przygryzłam wargę. Usłyszałam głośniejsze oddychanie kierowcy. Sięgnęłam więc do schowka i wyciągnęłam twixa. Harry zawsze miał ich pełno. Odpakowałam go ostrożnie, aby czekolada nie spadła na tapicerkę i zaczęłam go konsumowac. Gdy skończyłam jeśc, oblizałam swoje usta. Nagle, cale moje ciało znalazło się przy drzwiach. Dopiero po chwili zorientowałam się, że szatyn gwałtownie skręcił, wyłączając się z ruchu. Przerażona spojrzałam na szatyna. Jego oczy były ciemne, takie...inne...
  • Harry, co ty robisz?!
  • Mówiłem, że mnie rozpraszasz! Zrobiłaś to specjalnie!- jechaliśmy jakąś leśną ścieżką, nawet nie wiem gdzie. Kiedy dojechaliśmy do większej ilości drzew, chłopak gwałtownie zahamował. Wyjął ze stacyjki kluczyki i gdzieś je rzucił. Harold przeszył mnie spojrzeniem i wpił się w moje usta. Nie powiem byłam tym wszystkim bardzo zaskoczona. Ale powiedzmy sobie szczerze. Przecież go sprowokowałam i to umyślnie. Nie myśląc ani chwili dłużej, odwzajemniłam pocałunek. Był on taki łapczywy, pełny żądzy. Chłopak przeniósł swoje usta na moją szyję, gdzie zaczął ssac i przygryzac moją skórę, wprowadzając mnie w stan ekstazy. Z moich ust wydobywały się ciche jęki, których nie byłam w stanie opanowac. 
    Chciałam poczuc go bliżej siebie, dlatego wplotłam swoje palce w jego loki, ciągnąc go ku sobie. Chłopak ślepo obniżył oparcie fotela i położył się na mnie, podpierając się tylko na jednej ręce, gdyż drugą, próbował ściągnąc moje ramiączko sukienki. Swoje nogi oplotłam wokół jego talli. 
    Zielonooki szybko zdjął koszulkę, ukazując mi tym to co tak bardzo kocham. Gdy znów się nade mną nachylił i ponownie wpił w moja skórę, z podniecenia wbiłam paznokcie w jego plecy, na co ten warknął gardłowo – podobało mi się to. 
    Nagle usłyszeliśmy pukanie w szybę auta, przez co oboje aż podskoczyliśmy. Spostrzegliśmy dośc wysokiego bruneta w umundurowanym stroju policyjnym
  • Przepraszam, co państwo robili?- Harry szybko zszedł ze mnie i otworzył drzwi
  • Emmmm my tylko....ten, no....Ja tylko...ja się tylko zatrzymałem na siku, panie policjancie- w myślach strzeliłam face palm'a na tą beznadziejną wymówkę
  • To w takim razie dlaczego jest pan bez koszulki, panie...
  • Styles. Styles proszę pana. No bo...Jest po prostu gorąco, a biorąc pod uwagę, że jechałem i raczej mało kto mnie widzi to po prostu zdjąłem ją
  • Dobra dobra, już ja tam swoje wiem- po jego słowach moje policzki zaczęły mnie piec- I chyba tylko z uwagi na to, że moja córka jest pańską fanką, daruje to panu
  • Naprawdę dziękuję
  • Ale w takim razie poproszę dla niej autograf
  • Oczywiście proszę pana- chłopak podpisał się na kartce papieru
  • No, a teraz ubierz się młody człowieku i jedźcie tam, gdzie planowaliście, BEZ ZATRZYMYWANIA- podkreślił, na co Haza się zaśmiał
  • Tak jest, dziękujemy- policjant odszedł od nas. Popatrzeliśmy się na siebie z chłopakiem w tym samym momencie i wybuchnęliśmy śmiechem
  • Mam nadzieję, że to był ostatni raz gdy ktoś nam przeszkodził
  • Też mam taka nadzieję....Musimy jechac, bo się zorientują. Loczek jęknął z niezadowolenia- Oh już nie marudź
  • Dobra...- wycofał auto i ponownie znaleźliśmy się na odpowiedniej drodze
  • Ahhh zapomniałabym
  • Tak- uniósł brew
  • Bo rozmawiałam z Clo i powiedziałam jej, że dzisiaj wracamy. Obiecała mi, że przyjdzie z dziewczynami nas powitac z powrotem. Nie chciałam o tym mówic Zayn'owi, bo Clo powiedziała, że chce mu zrobic niespodziankę
  • Cieszę się, no ale ta reszta dziewczyn, to kto?są waszymi fankami- uśmiechnął się
  • Może Niall się ucieszy- poruszał brwiami
  • Kto wie- zaśmiałam się

środa, 23 października 2013

Rozdział 41

Dobra, to tak na początek chciałam wam podziękowac za tyle komentarzy. To dla mnie znaczy naprawdę wiele(wiem znowu się powtarzam, ale to prawda). Cieszę się, że z każdym nowym rozdziałem pojawia się ich coraz więcej. Jesteście kochani!!<3. Z uwagi też na to, że zauważyłam, że podobają wam się rozdziały z TYMI scenkami (if you know that it mean), stwierdziłam, że będzie ich teraz trochę więcej :P.
Dobra, a teraz częsc druga o nazwie „Wyjaśnienie”:)
Moi kochani. Ostatnio pytacie się mnie dlaczego tak rzadko dodaję rozdziały, dlatego tez chcę wam to wyjaśnic. Chyba czas na krótkie zwierzenia z życia :D. Kiedy zaczełam pisac tego bloga, miałam mnóstwo czasu – naprawdę. Zresztą było mniej nauki, jak i obowiązków. Jednak czas leci, a jak wiecie jestem w trzeciej klasie gimnazjum. Może częśc z was wie, jak ten rok jest ciężki z uwagi chocby na bardzo ważne testy trzecioklasisty. Jestem osobą wrażliwą, dlatego bardzo przejmuję się ocenami, co czasami kończy się nocnym kuciem. Jednak bardzo lubię też spędzac czas ze znajomymi i często umawiamy się na różne nocki, czy wypady. Do tego dochodzi jeszcze funkcja w samorządzie, plastyka, jazda konna, korki z maty, dodatkowy angielski i spotkania na bierzmowanie. Sami teraz wiecie jak bardzo jestem zajęta. Nie mniej jednak bardzo lubię pisac i robię to w każdej wolnej chwili. Kocham to bo wtedy przenoszę się w zupełnie inny świat. No bo powiedzmy sobie szczerze. Gdzie w dzisiejszych czasach znajdziemy TAKIEGO „księcia z bajki” :)”. Wierzcie mi lub nie, ale gdy tylko mam wolna chwilę, siadam i pragnę pisac. Jednak często mam tez tak, że gdy już mam wszystko przygotowane, a koło mojego nosa unosi się już tylko zapach ciepłej herbaty i kładę palce na klawiaturze laptopa, to napiszę tylko „Rozdział np.36”, naciskam „enter”, aby przejśc na drugą linijkę i nic – zero, kompletny brak weny i pomysłów. Dlatego bardzo proszę wybaczcie mi to i postarajcie się zrozumiec, chociaż w małym stopniu.
                                                                                                    Mrs.Styles <3




                                               Rozdział czterdziesty pierwszy


Wciąż nie mogę uwierzyc, że już musimy wracac. Wakacje się kończą, a wraz z tym trzeba powrocic do szkoły. Nie to żebym jej nie lubiła, ale po prostu nie umiem sobie tego wyobrazic. Moje życie zmieniło się o 180*. Boje się, że po powrocie ludzie będą traktowali mnie inaczej niż wcześniej. Albo będą wytykac mnie palcami i pewnie mówić, że chodzę z Harr'ym tylko dla kasy, albo, że chce być w centrum uwagi. Mogą też mówić, że po prostu jestem szczęśliwa i po prostu zaakceptują mój status. Jednak boję się też, że zaczną atakowac mnie fotoreporterzy itp. Chciałabym być taka sama jak byłam i nie chcę przez takich ludzi zmienic. Pragnę, aby ludzie traktowali mnie tak jak dawniej
  • Przeraża mnie fakt, że tak długo nie będziemy się widziec...
  • Elena... Przecież musiało dojśc do tego. Wiesz jak jest... Mi tez jest strasznie przykro i uwierz mi, że w środku moje serce się rozrywa na myśl, że nie obudzę się obok tak przepięknej dziewczyny- moje policzki zaczęły mnie piec- Ale pamiętaj. Będę do ciebie dzwonił, kiedy tylko będę miał wolna chwilę, jest skype, twitter itp. Nie żyjemy w średniowieczu kochanie
  • Obiecujesz...- powiedziałam zaciągając nosem i wtulając się w jego klatkę
  • Obiecuję kochanie
  • Kocham cię
  • Ja ciebie też, piękna. To co, może jakiś ostatni spacer przed wyjazdem hmm?
  • Okej*-loczek pocałował mnie w czoło
  • Tak się cieszę, że cię mam...- odpowiedziałam uśmiechem, po czym szatyn chwycił mnie za talię, a ja straciłam grunt pod nogami. Moja twarz znajdowała się na jego poziomie. Chłopak złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego język pieścił mój. Moje palce wędrowały po całym jego ciele, nie wiedząc gdzie spoczac. Jednak po dłuższej chwili przeniosłam dłonie na brązowe loki. Z moich ust wydał się cichy jęk pożądania. Oplotłam nogi wokół jego tali. Harry pchnął lekko moją głowę na bok, robiąc sobie dostęp do mojej szyi. Zaczął całowac ją delikatnie. Muskał ustami każdy jej centymetr. Mogłam wyczuc delikatna strukturę jego malinowych ust. Z podniecenia, pociągnęłam jego włosy, zacieśniając je sobie między palcami. Spowodowało to też, że uniosłam się jeszcze wyżej, przez co mogłam wyczuc lekka wypukłośc w spodniach szatyna, a jego reakcją było gardłowe mruknięcie
  • Nawet nie wiesz jak na mnie działasz...- powiedział gardłowo. Po tych słowach odszukałam jego zielone tęczówki, były takie...ugh! Po prostu nie mogłam im się oprzec. Przygryzłam lekko wargę- Elena...mówiłem ci już jak to jest bardzo podniecające...wiesz, że jak tak dalej pójdzie to nie będę w stanie się oprzec...-szczerze mówiąc nie wiedziałam co mam mu odpowiedziec. On mówił to z taką lekkością, jeśli chodzi o TE sprawy. Tak normalnie , jak gdyby nigdy nic – zwyczajnie, ale podniecjąco. Nie byłam doświadczona w tych sprawach, a co dopiero w rozmowie o tym...Czułam się trochę tym faktem zażenowana. Jednak nie mogłam. To co się teraz między nami dzieje. Do niedawna nieznane mi uczucie...Teraz? Teraz coś niesamowitego. To jest naprawdę piękne. Nie zastanawiając się dłużej, ponownie splotłam nasze usta. Harry przesunął językiem chcąc zrobic sobie dostęp do mojego podniebienia. Jednak ja miałam inne plany. Przygryzłam jego dolną wargę, drocząc się z nim. Na moją reakcję, loczek zareagował jęknięciem. Wykorzystując to, że stoimy przy łóżku, pchnęłam jego ciało w miarę moich możliwości. Obydwoje opadliśmy na miękki materac. Puszysty puch oplótł nasze ciała. Siedziałam okrakiem na wypukłości w jego spodniach, podtrzymując się na umięśnionym torsie. Ponownie przygryzłam wargę. Nie mogłam już dłużej. Zdjęłam szybko swoja bluzkę, pozostając w koronkowym staniku. Reakcją Harr'ego było pociągające oblizanie wargi. To było takie podniecające. Szatyn cicho pomrukiwał i w pewnym momencie, niespodziewanie podniósł się do pozycji siedzącej. Nie do końca wiedziałam co zamierza zrobic, ale w jego oczach widziałam wielki pożądanie. Wpatrując się w jego tęczówki zauważyłam, że zmieniły swój kolor na czarny. Mmmm to było takie...nie do opisania. Nie umiałam się im oprzec. Chłopak lekko odchylił moje ciało i ściągnął z siebie białą, bawełnianą tkaninę. Moje ręce z powrotem wylądowały na jego klatce piersiowej. Podziwiałam jego tatuaże – każdy z osobna. Każdy miał swoją historię, znaczenie. Lubiłam to, nawet bardzo. Kreśliłam palcami po każdej czarnej linii, aż natrafiłam na jego sutek, co spowodowało wydobycie się z jego ust cichego warknięcia i zaciągnięcia się powietrzem. Chyba znalazłam jego czuły punkt
  • Elena...- ledwo wypowiedział. Szczerze mówiąc trochę się wystraszyłam, że...kurde przecież nie jestem doświadczona w tych sprawach, nie? No to chyba to jest normalne, że się trochę denerwuję i boję się, że niektóre moje ruchy mogą być nieodpowiednie (jeśli w ogóle można to tak nazwac)
  • Ccoś źle robię?-zająkałam się
  • Nie!- szybko zaprotestował, aż lekko podskoczyłam i opadłam ponownie na jego krocze na co ponownie zaciągnął powietrze- To jest wspaniałe Elena, rób tak dalej proszę....Tylko proszę...jeśli jeszcze raz podniesiesz ten twój zgrabny tyłek na moim przyjacielu, to obiecuję ci, że dojdę- moje policzki zaczęły mnie piec po jego ostatnim komentarzu. Jednak udałam, że tego nie dosłyszałam. Ponownie pchnęłam jego ciało na łóżko. Nie myślałam, że pójdzie mi tak łatwo. Myślałam, że będzie się opierał czy coś. Bo przecież on lubi „prowadzic”. A tu proszę hmmm. Z powodu uderzenia, moje włosy zawisły nad jego twarzą, łaskocząc go w nos. Zwilżyłam usta językiem i musnęłam jego usta. Chłopak domagałam się dalszego pocałunku, ale ja nie dałam mu tej satysfakcji i zjeżdżałam pocałunkami w dół jego ciała, tworząc sobie ścieżkę. Wreszcie doszłam do jego tasiemki bokserek. Nagle Harry sięgnął rękami do mojej talii i podciągnął mnie do swojej twarzy. Miał tyle siły – imponowało mi to. Nasze oddechy przyspieszyły. Mogłam wyczuc jak bije jego serce. Loczek złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zielonooki przeniósł swoje ręce na moje plecy, a ja swoje oparłam po obu stronach jego głowy. Nagle Styles gwałtownie obrócił nas tak, że to teraz ja leżałam pod nim. Aha, czyli teraz role się odwróciły. No ale nic na to nie mogę poradzic. Jego dotyk sprawia, że mogę zrobic wtedy wszystko o co mnie po prosi. Po prostu nie mogę się temu oprzec. Jedną nogę zgięłam w kolanie. Spowodowało to, że szatyn wodził ręką po całym moim udzie co spowodowało przyjemne uczucie w dole podbrzusza. Dzięki tym pocałunkom okazywaliśmy sobie swoją miłośc i to było piękne – kochałam to. Jego miękkie usta zjechały w duł mojej szczęki, a ja odchyliłam bardziej głowę, dając mu lepszy dostęp. Tworzył mokre wzory na mojej skórze, następnie na nie dmuchając, wywołując tym gęsią skórkę.
  • Whoa, whoa!- usłyszeliśmy głośny głos za sobą. Szybko zareagowaliśmy i podskoczyliśmy z przerażenia i...i zażenowania..
  • Louis?! Co ty odpieprzasz człowieku?!- powiedział zmieszany Harry. Ja natomiast szybko chwyciłam pościel obok mnie i zakryłam swoją górną partię ciała, cała się czerwieniąc
  • No sorry, no. No ale kurde. Tej swojej skarpetki* nie wywiesiłeś na klamce no to nie pukałem- wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic. Po minie loczka nie widziałam żeby był zadowolony, zresztą to samo mogłam powiedziec o sobie. No ale cóż zrobic – to Louis- No a ten, no. Tak w ogóle to dobrze wybrałaś- obydwoje z loczkiem popatrzeliśmy się na siebie, nie wiedząc o co mu chodzi- No z tym stanikiem. Harry lubi czarną koronkę- mrugnął do mnie okiem. Jednak twarz Harr'ego zrobiła się purpurowa
  • Louis.....!
  • Dobra, dobra już wychodzę gołąbeczki- powiedział pozostawiając nas w dosyć krępującej sytuacji. Loczek lekko chrząknął dla jej polepszenia
  • Wiesz...to je się pój...-nie dokończyłam
  • Poczekaj- przycisnął mi palec do ust- Lou!- usłyszałam głośne kroki i po chwili w drzwiach pojawił się blondyn
  • Yep?
  • Drzwi...
  • Aaaa, no tak
  • Co mówiłaś- wrócił do mnie wzrokiem, a ja starałam się ukryc uśmiech
  • Że może zacznę się już szykowac na spacer
  • Aaaa no tak, zapomniałem. No okej*, to zrób się na bóstwo kochanie- pocałował mnie w czubek głowy i zszedł ze mnie.
                                                                 *****
  • I jak?- wyszłam z łazienki, prezentując się w nowo zakupionym stroju klik
  • Pięknie, zresztą jak zawsze. Ale muszę powiedziec, że te spodnie, będą mnie mocno rozpraszac
  • Haha zboczuch
  • Którego tak mocno kochasz- pokazał mi rząd białych zębów
  • Tak? Serio? Nie przypominam sobie....
  • Jesteś tego pewna?- poruszał znacząco brwiami i zaczął się do mnie zbliżac na czworaka
  • Okej, Okej* . Kocham
  • Pokaż- wysłałam mu buziaka w powietrzu, a ten udał, że postrzeliłam go nim w serce i upadł na ziemie
  • Oh co ja z tobą mam
  • Całe niebo
  • Dobra, dobra, nie przesadzajmy- chłopak pocałował mnie w czubek nosa
  • Chodźmy. Mam ochotę na dużego gofra z bitą śmietaną
  • Mmmm, zapowiada się pysznie
                                                            *****
  • Bożę te gofry są boskie!!!- powiedziałam z zapełnioną buzią
  • Mówiłem, ze tutaj są najlepsze, piękna- zaśmiałam się na jego komentarz, jednak po chwili zszedł od z mojej waży. Moim oczom ukazała się postac tej.....ughh nie mam słów na jej opisanie
  • Harry...?
  • Mhhh- odpowiedział niczego się nie spodziewając i zamaczając swoje usta w bitej śmietanie
  • Chyba mamy towarzystwo...- po moim komentarzu, chłopak lekko się zakrztusił
  • Ccco?- kiwnęłam głowa w odpowiednią stronę. Gdy tylko szatyn obrócił głowę, rzucił gofra na talerz i podniósł się z krzesła. Jednak ja szybko zareagowałam i chwyciłam go za rękę, sprowadzając do mojego poziomu wzroku
  • Harry, nie. Pokażmy jej jak bardzo się kochamy i nie rozstaniemy się przez takiego człowieka jak ona. Pokażmy jak bardzo się myliła...



piątek, 18 października 2013

Rozdział 40

Dziękuję wam bardzo za tak liczne komentarze. Naprawdę jest to dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania. Jesteście kochani. Nie spodziewałam się, że tak dobrze skomentujecie rozdział 39. Taką FORMĘ XD pisałam pierwszy raz :) Także wybaczcie, jeśli coś źle napisałam i wgl ;)

                                              Rozdział czterdziesty
Obudziłam się wtulona w ramiona Harr'ego. Byłam przyklejona do jego klatki piersiowej. Wciąż jeszcze chyba nie dotarło do mnie to co stało się zeszłej nocy – nigdy tego nie zapomnę. Wiem, że dobrze zrobiłam. Zawsze tłumaczono mi, że ten PIERWSZY RAZ ma być z osobą, którą naprawdę kochamy. I tak właśnie się stało. Leże teraz koło osoby, którą darzę wspaniałym uczuciem i wiem, że jest tak samo w drugą stronę. Nie ma tu takiej sytuacji jak u większości dziewczyn, które się pospieszyły i budziły się same w łóżku. Ja wiedziałam, że on zostanie i nie myliłam się. Przez to co stało się parę godzin temu mogłam podziwiac nagą klatkę mojego chłopaka – była....ugh i moja :). Przejechałam kciukiem po kawałku opalonej skóry i wtedy usłyszałam gardłowe mruknięcie, przez co zaśmiałam się wtulając w ciało loczka, wywołując na nim gęsią skórkę
  • Łaskoczesz mnie- powiedział zaspanym głosem dodając do tego cichy śmiech
  • Oh przepraszam- zawtórowałam śmiechem. Chłopak zdjął z mojego ciała rękę i przeniósł ją na moją brodę, powodując, że moja głowa uniosła się ku górze. Wtedy zobaczyłam piękne zielone tęczówki, przenikające przez całe moje ciało, jednak zaraz potem przeniosłam wzrok na jego pełne, malinowe usta, przez co przygryzłam lekko wargę
  • Cześc piękna- wypowiedział i uniósł moją twarz jeszcze bliżej siebie, aby złączyc nasze usta w porannym pocałunku- Mmmm...uwielbiam, gdy przygryzasz wargę, to jest seksowne- po tych słowach oblizał swoje usta, a ja uderzyłam go lekko w pierśc, śmiejąc się- Osz ty! Tak ze mną pogrywasz?! Hę?-chłopak rzucił się na mnie. Byłam pod jego ciałem, a ten usiadł na mnie okrakiem i zaczął mnie łaskotac we wszystkich możliwych miejscach, jakich dawała mu jego pozycja
  • Hahhaha! H-H-Haa-Harry, przessstań- nie umiałam już złapac oddechu. Ale zaraz! Właśnie teraz sobie uświadomiłam, że jestem całkiem naga! Nie zważając już na łaskotki, pospiesznie zakryłam swoją górną partię ciała(dolna była pod pościelą), a na moich policzkach zagościły rumieńce. Harry z początku zrobił przestraszona minę. Miałam wrażenie, że chyba myślał iż zrobił mi krzywdę. Jadnak szybko zrozumiał o co mi chodzi i delikatnie się do mnie uśmiechnął
  • El...przecież widziałem cię już nago...- nie odpowiedziałam, tylko jeszcze bardziej się speszyłam, a na moich policzkach zagościł jeszcze czerwieńszy ślad- Kochanie...Jesteś piękna w każdym calu. Dla mnie jesteś perfekcyjna. Nie musisz się zasłaniac. Jesteś piękna tu- pocałował mnie w rozgrzane lico- I tutaj- teraz natrafił na obojczyk- I tutaj- zdjął jedną moją rękę i pocałował w pierś na co lekko się zaśmiałam- Widzisz? Jesteś piękna wszędzie-
     po tych z słowach zrozumiałam, że może naprawdę nie jestem taka brzydka. Dzięki Harr'emu zaczęłam powoli akceptowac swoje ciało i doceniac to co mam. Schlebia mi to, że co chwilę mówi, że jestem piękna, jednak...ja wiem, że jest inaczej. Wiem jednak, że gdybym mu się sprzeciwiła w jego przekonaniach on wypomniałby mi to jak bardzo źle siebie widzę w lustrze. Strasznie nie lubi, gdy mówię, że jestem gruba itp.
  • A tak w ogóle...dobrze się czujesz?- zapytał, jednak ja go nie zrozumiał i posłałam mu dziwne spojrzenie- No wiesz o co chodzi- cicho chrząknął. No tak, teraz zrozumiałam. Ponownie moją twarz zaczęły piec policzki
  • Tak, tak myślę. Na razie czuję się świetnie
  • Cieszę się- pocałował mnie w czoło
OCZAMI HERR'EGO:
Uwielbiałem patrzec, gdy wywoływałem u niej rumieńce – to było takie słodkie...Po chwili, dziewczyna przekręciła się w miarę możliwości pod moim ciężarem i chwyciła poduszkę, zasłaniając sobie nią twarz. Nie zrozumiałem tego gestu. Czy zrobiłem coś złego? O Boże, oby nie! Było tak pięknie...
  • El?-brak odpowiedzi- El?- tym razem zza poduszki wydobył się cichy śmiech, a jej goły drobny brzuch zaczął szybko się unosic. Wtedy zrozumiałem, że to nic złego i ona po prostu się śmieję. Kocham słyszec jak wydaje z siebie ten śmiech – jest dla mnie jak narkotyk. Zza poduszki tym razem wyrwały się jakieś słowa. Chciała mi coś powiedziec, ale ja przez ten puch na jej twarzy nic nie zrozumiałem. Chwyciłem delikatnie za poduszkę, aby zabrac jej ją. Jednak ona zaprotestowała i dalej burczała coś
  • Elena...- uśmiechnąłem się- po tych słowach lekko odchyliła biały prostokąt i powiedziała coś bardzo cicho- Kochanie, nic nie rozumiem- na mojej twarzy zagościły dołeczki. Nachyliłem się więc nad nią, aby móc zrozumiec to co chce mi przekazac
  • Mógłbyś podac mi majtki- po tym co powiedziała, nie umiałem. Wybuchłem wielkim śmiechem. Boże jaka ona jest niewinna. I to w niej ubóstwiam. Taka mała kruszynka poznawającą dopiero pewne rzeczy. To tak jak z kwiatem, o którego należy dbac. Sięgnąłem więc po jej bieliznę i podałem jej ją, po czym zszedłem z jej ciała, całując w czoło.
     Położyłem się zaraz obok niej i obserwowałem ze śmiechem jak siłowała się z ubraniem na siebie majtek pod kołdrą. Kręciła się jak opętana, a język miała na wierzchu. Była taka słodka. Dziewczyna usiadła na łóżku, zestawiając nogi na ziemię
  • Pójdę wziąc prysznic
  • Okej, jak będziesz chciała to w każdej chwili mogę do ciebie dołaczyc- poruszałem znacząco brwiami
  • Wariat
  • No wiesz...ja dbam o ekologię
  • Mhhh...chyba o biologię
  • Jak kto woli- pokazałem rząd białych zębów
  • Boże z kim ja żyję- westchnęła
  • Ze mną kochanie- podsunąłem się i chwyciłem ja od tyłu w talii =, przez co odchyliła się do tyłu, a ja złączyłem nasze usta w uśmiechu
  • Dobra, dobra. Idę, a ty TU- pokazała na łóżko- Zostajesz- udałem minę zbitego psa
  • Muszę ci powedziec, że masz daleko
  • Ugh..Dobra nie mądruj się tak bo ci to jeszcze zaszkodzi- pocałowała mnie w czubek nosa i wstała, kierując się do łazienki.
  • Hhahahaha!!!- Nie mogłem, po prostu nie mogłem
  • No i z czego się tak śmiejesz- zapytałam w połowie otwierając drzwi
  • Kochanie, chodzisz jak pingwin- na jej twarzy zagościły rumieńce
  • No i ładnie to się nabijac
  • Kocham cię, ale po prostu hahahahah
  • Dobra, dobra....- widziałem, że zawstydziła się, no ale cóż moglem na to poradzic. To naprawdę wyglądało komicznie. Jadnak szybko wstałem z łóżka i podszedłem do niej, zapominając, że nie mam nic na sobie
  • Przepraszam
  • Okej...- dziewczyna zaczęła patrzec się w dól mojego ciała
  • Kochanie, oczy mam wyżej- zaśmiałem się, na co ta schowała swoją twarz we włosach i odwróciła się szybko ode mnie zamykając mi drzwi od łazienki przed nosem- Ej no, a buziak- zamek od drzwi szybko się przekręcił, a zza niego wyłoniła się mała głowa. Pochyliłem się szybko i skradłem soczystego buziaka
                                                               *****
OCZAMI ELENY:
Pewnym krokiem ruszyliśmy w stronę studia. Harry opierał swoją rękę na moim ramieniu, a moja znajdowała się na jego talli. Byliśmy tacy szczęśliwi. Myślę, że to wszystko co się stało, doprowadziło do tego, że tylko bardziej nas to ze sobą związało i to jest piękne. Wiedziałam, że teraz będziemy musieli powiedziec chłopakom o naszej „zgodzie”. Gdy zbliżaliśmy się do odpowiednich drzwi, zaczęły dobiegac głosy 4/5 zespołu
  • Oni muszą się ze sobą pogodzic
  • Wszystko przez ta pindę, przecież oni są sobie przeznaczeni
  • Jeżeli El nie dopuści do głosu Harr'ego, to ja wkroczę do akcji
  • O co to, to nie!
  • Słucham?!
  • Nie TY – MY! My wkroczymy
  • Jesteśmy razem i musimy sobie pomagac
  • Jestem za!
Obydwoje z loczkiem popatrzeliśmy się na siebie znacząco i cicho się zaśmialiśmy. Szatyn zapukał znacznie w drzwi i chrząknął
  • Mogę- odezwał się, gdy nikt nie odpowiedział(byli tak przejęci rozmową XD)
  • HARRY!?- zawołali chórkiem. Jak ja to kocham!
  • Cześc chłopaki- powiedział Harold, wchodząc sam do pomieszczenia
  • Boże Harry! I jak?- usłyszałam Liam'a
  • No więc, ten no. Chciałem wam coś powiedziec, a raczej pokazac- wtedy ja wyłoniłam się zza drzwi, a na twarzach reszty zespołu pojawiły się tzw.”kopary”
  • Hej- uśmiechnęłam się lekko, machając ręką. Przybliżyłam się do mojego chłopaka, a ten objął mnie ramieniem
  • No więc, chcieliśmy wam pow...- Harry nie dokończył, ponieważ cała zgraja krzyknęła „ELENA!” i wszyscy wlecieli na mnie, odklejając moja miłośc ode mnie. Chłopcy zrobili grupowego miśka,a następnie ściskali po kolei. Boże ile oni mieli siły. Kiedy Niall cmoknął mnie w policzek ze szczęścia, Harry szybko zareagował- pragnę przypomniec, ze to moja dziewczyna Niall
  • Chranic to! Ona wróciła! I będzie znowu z nami!!! I..i ci uwierzyła!!
  • Witaj wśród nas Elena!!!- wykrzyknęli i wszyscy unieśli mnie na rękach, podrzucając jak jakiegoś zwycięzce
  • Wariaty!!!

  • Twoje wariaty!!!

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 39

Rozdział zawiera sceny +18. Proszę pamięc, że sama nie ma 18-stki XD

                                              Rozdział trzydziesty dziewiąty
Wybiegłem ze swojego auta, jak najszybciej mogłem, trzaskając drzwiami z całej siły – nie dbałem o to. Ważne dla mnie był to, aby odzyskac Elenę i zrobic wszystko, żeby mnie wysłuchała. Moje nogi zaniosły mnie do windy zaraz na parterze. Nacisnąłem pospiesznie na guzik. 1,2,3,4 – nic, nie jedzie. KURWA! Ileż można czekac?! Uderzyłem w zamknięte drzwi widny obolałą ręką i doprawiłem wielkim kopniakiem
  • Co pan robi?!- krzyknęła recepcjonistka
  • Ratuję swoją miłośc!- nim się obejrzała, zniknąłem jej z oczu i pobiegłem w stronę schodów. Przeskakiwałem po dwa, czasami po trzy schody, aby jak najszybciej znaleźc się przy niej. Wreszcie znalazłem się na odpowiednim piętrze. Ledwo wyrobiłem na zakręcie, ślizgając się na tych pieprzonych butach. Moim oczom ukazał się obrazek, który...który NIGDY NIE MIAŁ SIĘ WYDARZYC. Była oparta o drzwi i zwinięta w mały kłębek. Wyglądała tak bezbronnie, jak mała lalka porcelanowa. Jednak była ona tak zraniona, cała się trzęsła z płaczu. Jej twarz była schowana w podkulonych kolanach, a włosy spadały jak kaskady na całe jej ciało, tworząc jak by mały parasol, który miałyby jej strzec. Boże do czego doszło. Dlaczego na to pozwoliłem?! Nie mogę nadal tak na nią patrzec, muszę coś zrobic. Zrobiłem głośne trzy wdechy i ruszyłem już spokojniejszym krokiem w stronę dziewczyny. Gdy znalazłem się już dośc blisko jej osoby, ona zdawała się w ogóle mnie nie zobaczyc, ani ni usłyszec
  • Elena...-nic- Elena...-pustka- El..-cisza. Zacisnąłem mocno powieki z bezradności. Postanowiłem usiąsc koło niej. Gdy mogłem poczuc już jej piękny zapach, przeciągnąłem ręką po twarzy. Teraz Harry, teraz...- Elena proszę wysłuchaj mnie...- znowu nic nie odpowiedziała. Położyłem delikatnie rękę na jej małym kolanie i potarłem po nim kciukiem
  • Zostaw mnie!- odrzuciła z wściekłością moją rękę
  • Proszę nie ignoruj mnie! Wysłuchaj mnie...
  • Ja nie wiem...Ty masz jakieś kłopoty ze słuchem! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Daj mi spokój. Po prostu idź...- wybełkotała między łkaniem
  • Proszę wysłuchaj mnie...- powiedziałem z bezradnością. Gdy El podniosła głowę, mogłem zobaczyc ból, gniew w jej oczach i...strach. Wykorzystałem to i dłonią przetarłem po jej policzku, wycierając ściekającą łzę. Pod wpływem mojego dotyku zamknęła oczy. Miałem nadzieję, że teraz da mi wszystko wytłumaczyc, jednak...Ponownie otworzyła oczy i wtedy zrozumiałem, że to było tylko chwilowe. Jej oczy przepełnione były do mnie jadem
  • Nie dotykaj mnie!! Zrzuciła moją rękę i pospiesznie wstała, potykając się o własne nogi- Daj mi tylko ten cholerny klucz i obiecuję ci, że za 15 minut będziesz miał wolny pokój, także nie będziesz już musiał ukrywac się z fankami po boku przede mną. Będziecie mieli cały pokój dla siebie. A ja zniknę z twoje życia.-jej słowa podziałały na mnie jak piorun. Wstałem tak szybko jak potrafiłem
  • Co?!
  • To co słyszałeś. Już nie będę twoim balastem
  • El, co ty gadasz!? Nigdy nie byłaś dla mnie żadnym balastem. Wręcz przeciwnie! Ta dziewczyna z którą rozmawiałaś...Ona to wszystko wymyśliła. Fakt, pracuje z nami, ale to niczego nie zmienia. Nikt jej tam nie lubi, bo każdy uważa, że jest fałszywa i wredna. Jednak szef nie chce jej zwolnic bo dobrze wykonuje swoją pracę. Już parę razy zrobiła nam numery. Louis'owi i Eleonor też zrobiła podobny numer. Ale szybko przekonali się, że to była jej sprawka i zrozumieli, że są dla siebie najważniejsi. Nigdy nie przespałem się z żadną fanką! A to że dostaje stanikami i majtkami to nie moja wina. Też to mnie denerwuje, ale to jednak moje fanki. Nie lubię, kiedy to robią, bo szanuję kobiety i nie rozumiem tego jak ona mogą nie szanowac swojego ciała. Jednak czasami na scenie po prostu wygłupiamy się z tego z chłopakami. Nie chcemy być sztywni i chcemy po prostu być sobą. Zoey jest najgorszą osobą jaka poznałem. Potrafi przekręcic wszystko, żeby czegoś dostac. Pech chciał, że uwzięła się na mnie i wmawia każdym, że się przespaliśmy, jednak każdy wie, że to kłamstwo. Nie mówiłem ci o niej bo nie sądziłem, że ją w ogóle spotkasz, a poza tym nie chciałem cie denerwowac. Jesteś dla mnie najważniejsza, tylko ty się liczysz. Jestem taki szczęśliwy, że się poznaliśmy i nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tobą. Tylko ty się dla mnie liczysz. Nie chcę, żebyś zniknęła z mojego życia. Chcę żebyś była przy mnie cały czas...
  • Harry....- wiedziałem, że była zagubiona i nie wiedziała co zrobic. Zaczęła cofac się tyłem ode mnie. Po czym odwróciła się i chciała uciec. Tylko dlaczego? Przecież powiedziałem jej prawdę! Pospiesznie złapałem jej rękę i odwróciłem do ciebie w trybie natychmiastowym w wyniku czego dotknęła rękami moje torsu- Jak mogłam cie nie wysłuchac?! To wszystko jest takie popieprzone. Nie zasługujesz na mnie! Jestem beznadziejna!- dziewczyna zaczęła wyrywac się z mojego uścisku, ale ja jej nie pozwoliłem ponownie uciec – nie teraz. Szybko złączyłem nasze usta. Z początku El była calkowicie zaskoczona, jednak po chwili odwzajemniła pocałunek. Był on łapczywy, ale jednak...taki delikatny, z desperacji
  • Elena kocham cię, rozumiesz? KOCHAM CIĘ!!
  • Ja tez ciebie kocham Harry- wypowiedziała przytulając się do nie i ściskając mnie z całej swojej siły- odkleiłem ja lekko od siebie i chwyciłem jej twarz w dłonie
  • Nigdy więcej...
  • Nigdy więcej...- odpowiedziała cicho, zatapiając się w moich oczach
OCZAMI ELENY:
Wciąż nie mogłam uwieżyc w to co się przed chwilą stało. Jak mogłam go nie wysłuchac i dopóścic do takiej sytuacji. Mogłam go stracic, człowieka, którego tak bardzo kocham. Teraz wiedziałam, że kocham go bezgranicznie – KOCHAM GO! Gdy staliśmy patrzac się w swoje tęczówki, nie wytrzymałam i złączyłam nasze usta w zachłannym pocałunku. Teraz to ja czułam zdziwienie Hazzy, ale lubiłam to uczucie. Jego dłonie znalazły się na mojej talii, a moje ręce błądziły po jego bujnych lokach. Chłopak musnął językiem po moich wargach, prosząc o wejście. Rozchyliłam usta dając mu większą swobodę. Nasze języki toczyły walkę. Harry chwycił mnie za pośladki, powodując, że owinęłam nogi wokół jego pasa. Chłopak przycisnął mnie do zimnych drzwi, przez co lekko pisnęłam, a ten gardłowo się zaśmiał. Gdy powróciliśmy do pocałunku. Loczek oderwał się od moich ust, przenosząc się na moją szyję. Całował mnie tak namiętnie, że z moich ust wydał się kolejny niekontrolowany jęk, a paznokcie wbiły się w jego plecy, na co zamruczał – podobało mu się to. Nie wytrzymałam...
  • Kochaj się ze mną...- powiedziałam łapiąc oddech
  • C...co?- oderwał się ode mnie zaskoczony moją wypowiedzią
  • Myślę, że usłyszałeś
  • Jesteś pewna?
  • Tak- odpowiedziałam szepcąc mu w ucho, na co ten pokazał chytry uśmieszek. Nie pozwoliłam mu, aby długo zagościł na jego twarzy, gdyż znalazłam jego usta i nie chciałam się od nich oderwac, jednak zaraz zaczęłam całowac zachłannie jego szczękę i szyję. Harry szybko przejął kontrolę nad tym co się dzieję i dobrał się do skóry za moim uchem. Najpierw lekko muskał ją ustami po czym zaczął ja ssac i przygryzac. Moje tętno przyspieszyło na wysoką skalę, razem z oddechem. Pomiędzy łapaniem powietrza wypowiadałam pojedyncze słowa imienia mojego chłopaka, gdy ten robił mi malinkę. Mając w miarę wolna rękę, nacisnęłam pospiesznie na klamkę drzwi i już po chwili byliśmy w środku. Harry Nadal trzymał mnie w swoich ramionach, jednak gdy weszliśmy posłał jeszcze dużego kopniaka drzwiom, przez co zamknęły się z hukiem. Położył mnie na łóżku i bez problemu pozbył się mojej koszulki, ukazując mój czarny, koronkowy stanik. Usiadł na mnie okrakiem i całował mnie po brzuchu, tworząc w ten sposób na nim gęsią skórkę. Odzyskując świadomośc tego co się za mną dzieję, szybko przekręciłam nas tak, że to ja siedziałam teraz na nim i to ja zdjęłam z niego koszulkę. Przez co moim oczom ukazał się niezapomniany widok. Jego idealnie wyrzeźbiona klatka, idealnie komponowała się z jego tatuażami i opalenizną – istny anioł
  • Mmmm lubię, gdy dziewczyna jest na gorze, jednak wolę, gdy jest na dole- zaśmiał się gardłowo i w mgnieniu oka zawisł nade mną. Z łatwością pozbyliśmy się reszty ubrań. Szczerze mówiąc speszyłam się trochę, bo przecież pierwszy raz pokazałam się nago chłopakowi. Zakryłam pospiesznie ręką moje odsłonięte miejsca, jednak Harry szybko mnie powstrzymał- Nie. Jesteś taka piękna...- wpił się w moje usta i obdarowywał moje ciało pocałunkami. Moje ręce ślepo błądziło po jego nagim torsie. Składał wilgotne pocałunki na każdym calu mojego ciała, wprawiając mnie w niesamowita przyjemnośc- Gotowa?- zapytał. A ja praktycznie nie odebrałam jego słów. Byłam we własnym świecie przyjemności. Dopiero po chwili doszły do mnie jego słowa

  • Tak...-wyszeptałam między oddechami i już po chwili czułam go w sobie. Pierwsze co poczułam to ogromny ból, który już po chwili przeplatał się z przyjemnością, aby kilka minut później ustapic jej miejsca. Z moich ust wydobywały się ciche jęki, wijąc się z przyjemności pod jego ciałem. Czułam coraz większe ciepło w dole podbrzusza- H..Harrry...
  • Shhhh, spokojnie. Wiem...- po chwili poczułam fale przyjemności, przelewająca się przez moje ciało- Kocham cię- powiedział opadając obok mnie
  • Ja ciebie tez Harry

środa, 2 października 2013

Rozdział 38

                                           Rozdział trzydziesty ósmy
  • Nie martw się on on już jest takim człowiekiem- kiwnęła głową na ekran, który akurat pokazywał twarz Harr'ego- Pamiętam jak wtedy przespał się z tą jedną fanką...- szczerze mówiąc dopiero zaczęłam jej tak naprawdę słuchac, gdy wymieniła ostatnie słowa. Że co?! Jaką do jasnej cholery fanką?! Dlaczego ja nic o tym nie wiem?!
  • Nnnie rozumiem....
  • Widzisz...na pewno zdążyłaś zauważyc, że Harry nie jest zwykłym chłopakiem. Przecież każdy wie, że bawi się uczuciami dziewczyn. Wykorzystuje fanki, a potem po prostu je zostawia z roztargnionymi uczuciami, jak gdyby nigdy nic. W ogóle nie bierze pod uwagę tego, jak je krzywdzi. Liczy się dla niego tylko zabawa. A myślisz, że dlaczego na scenę głównie na nim lądują te staniki i majtki? Niektóre mimo tego, że wiedzą jaki jest, to i tak się napalają, a jemu to odpowiada- powoli przetwarzałam każde słowo wypowiedziane z jej ust. Słyszałam ją i wpatrywałam się tak naprawdę tylko i wyłącznie właśnie na jej usta. Jednak przypływ informacji sprawił, że zaczęły mi się rozmazywac, a wszystko wyglądało jak w zwolnionym tempie. Te wszystkie słowa, które wypowiadała...Jak w jakimś filmie. Wsłuchiwałam się w każdą literę i przetwarzałam ją powoli w mojej głowie. O czym ona do cholery mówi?! Przecież on taki nie jest...prawda? Prawda? Prawda?
  • Tak Elena to jest prawda...-zaraz, chwila...Czy ja to wypowiedziałam na głos? Ughh już siebie nie kontroluję
  • Kim ty w ogóle jesteś?!- wybuchnęłam. Nie umiem już panowac nad swoimi uczuciami. To co przed chwilą do mnie dotarło...To nie może być prawda....
  • Ahhh naprawdę chcesz wiedziec- Nie tak tylko ciebie zapytałam wiesz?! Bo wyobraź sobie, że właśnie namieszałaś mi w głowie, opowiadając jakieś dziwne rzeczy o moim chłopaku. Pojawiłaś się z nikąd i i i...przez ciebie już nie wiem w co mam wierzyc!Widząc moje uczucia i brak odpowiedzi chyba stwierdziła, że nie warto czekac na moją odpowiedź, ponieważ zaczęła ciągnąc dalej, zaczynając od cichego westchnienia- Znam Herr'ego bardzo dobrze, nawet chyba za- dodała lekko się uśmiechając, ale widząc moją minę zaraz spoważniała- Poznaliśmy się podczas przygotowań na koncert. Wiesz ja załatwiam takie papierkowe sprawy, więc często się widywaliśmy, ale tylko w miejscu pracy- podkreśliła mocniej ostatnie słowa- Zaczęło się od zwykłego koleżeństwa, potem zostaliśmy przyjaciółmi, aż wreszcie stało się...Jeśli wiesz o czym mówię...?- pokiwałam lekko głową. Jednak mój żołądek wykręcał się we wszystkie strony. Nie umiałam sobie ich wyobrazic. W głowie szalało mi pełno pytań...Jak? Kiedy? Dlaczego? Ile to trwało? Ughh tyle ich było. Ale dlaczego Harry mi o niej nie powiedział?! To mnie nurtowało. Jednak wstrzymałam się z zadaniem tego pytanie- Szzzz spokojnie kochanie- Co?! O co jej chodzi?!- Nie płacz...- przybliżyła dłoń do mojego policzka, a za chwilę ściągnęła cieknącą łzę. 
    Ja nawet nie wiedziałam, że zaczynam płakac. Boże to wszystko jest takie skomplikowane. Wstałam z kanapy i pospiesznie podeszłam do najbliższego lustra. Mój makijaż był cały rozmazany. Wyglądałam jak upiór. Ale szczerze mówiąc miałam to głęboko i szeroko. Nie obchodziło mnie to. Jedyne co mnie teraz interesowało to dalsza wypowiedź Zoey. Przejechałam ręką po czarnych „zaciekach” na twarzy. Jednak to tyko pogorszyło sprawę. Teraz makijaż, a raczej jego resztki, znajdowały się na całej twarzy, a na nim lekkie ślady przejechanych palców
    - Chyba źle zrobiłam, że tu w ogóle przyszłam. Pójdę już...- dziewczyna leniwie wstała i zaczęła kierowac się w stronę drzwi
  • Nie!- stanęła- proszę zostań, chcę usłyszec resztę...- blondynka odwróciła się powoli w moją stronę ze współczuciem w oczach
  • Jesteś pewna?
  • Tak- powiedział bardzo cicho, jednak na tyle by mnie usłyszała
  • No więc po tym....Zakochałam się i to można powiedziec - bardzo. Ale....niestety. Przed tym wszystkim mówił mi, że jestem wyjątkowa – inna niż wszystkie. Kiedy wyznałam mu miłośc...Myślałam, że on tez to zrobi. Ale tak nie było. Wyśmiał mi się w oczy i powiedział, że jestem głupia myśląc, że on coś do mnie czuje. Że byłam głupia, że w ogóle tak pomyślałam. Że przecież doskonale wiedziałam jak to się skończy i niepotrzebnie się łudziłam. Że powinnam doskonale widziec, że to było chwilowe i bez konsekwencji...- nie mogłam już tego słuchac. Jak on ja mógł tak potraktowac?! Tak podle...jak psa! Przecież to nie mój Harry...Mój Harry jest inny....prawda? Ughh nienawidzę tego słowa! To wszystko jest takie popieprzone. Teraz to ja zauważyłam zakręconą łzę na jej policzku
  • Ciii już w porządku- przytuliłam ją- Ja po prostu nie umiem w to wszystko uwierzyc...
  • Ja...ja przepraszam. W ogóle nie powinnam tu przychodzic...
  • Nie wręcz przeciwnie, dobrze zrobiłaś mówiąc mi to
  • Ja tylko chciałam cię ostrzec. Nie chciałam żebyś przechodziła przez to samo. Wiem jak potrafi sobie owinąc osobę wokół palca i po prostu najzwyczajniej w świecie bawic się jej uczuciami
  • Wiem, wiem. Dlatego dziękuję ci- po tych słowach przytuliłyśmy się jeszcze mocniej
  • Co tu się dzieje?!- zapytał zszokowany Lou- na co momentalnie podniosłam się do pozycji pionowej
  • Louis...Już zeszliśmy ze sceny. Nie musisz już tak krzyczec żeby kogoś przekrzyczec- usłyszałam rozbawioną chrypkę, która zaraz znalazła się obok blondyna. Jego mina natychmiastowo zrzedła, gdy zobaczył obrazek przed sobą
  • Co ty robisz?!- wrzasnął szatyn w stronę Zoey
  • Wiesz co Harry?! To ja chyba powinnam się ciebie pytac co ty robisz!?- wrzasnęłam broniąc dziewczyny
  • El...Dlaczego ty płaczesz?! Co tu się kurwa dzieje?! Coś ty jej nagadała franco?! Hmmm...no coś ty jej nagadała?!
  • Wystarczająco żebym przejrzała na oczy Harry. Już nie musisz udawac, wiesz? Już wiem jaki jesteś. Co tam się kryje pod tą burzą loków
  • Ccco?
  • Oh nie udawaj Harry...Zoey mi wszystko opowiedziała
  • Słucham?! El..
  • Nie nazywaj mnie tak!- wrzasnęłam szlochając i wymachując rękami we wszystkie strony
  • Elena... proszę nie słuchaj jej. To podstępna żmija! Naopowiadała ci jakiś wymyślonych bajek!
  • Tak..!? To co robiłeś na scenie z tym stanikiem hmmm? Bo nie wydaje mi się żebyś go tak po prostu wyrzucił? Podobało ci się to, przyznaj
  • Co?! Nie!!!
  • Heh wiesz Harry, jesteś śmieszny. Może jeszcze mi powiesz, że nie masz nic wspólnego z tą blondynką hmm?- wskazałam na dziewczynę
  • Co?! Elena proszę daj mi wytłumaczyc... To nie tak jak myślisz
  • Umiesz tylko mówic „Nie”? Wiesz co? Daruj sobie te gierki ze mną. Po prostu zejdź mi z oczu. Nie chce cię wiedziec. Hah co ja gadam?! Ja nie chcę cię znac! Po prostu wyjdź. Albo wiesz co, nie! Ja wyjdę. Mam dośc. Dopiąłeś swego...Ahhh przepraszam. Jeszcze nie. Bo się za mną NIE PRZESPAŁEŚ!- nie wytrzymałam i wybuchnęłam jeszcze gorszym płaczem
  • Nigdy bym tak z tobą nie postąpił! Liczysz się dla mnie ty, a nie to co masz pod majtkami!
  • Nie utrudniaj tego...- wyminęłam jego posturę, ale poczułam uścisk na ręce
  • Elena proszę...Daj mi wytłumaczyc...- powiedział błagalnie z zaszklonymi oczami
  • Żegnaj Harry- 
    powiedziałam i wyszłam z pokoju, omijając oszołomioną całą sytuacją czwórkę chłopaków. Wybiegłam z długiego korytarza, potykając się o nogi innych osób. Nie obchodziło mnie to. Dlaczego on mi to zrobił. Ufałam mu...tak mu ufałam. Kochałam go...Ale to już nic nie zmieni...Mijałam wiele przecznic, nie zważając uwagi na czerwone światła – gówno mnie to obchodziło. Dobiegłam do największego skrzyżowania. Jakie światło – pieprzone czerwone. Trudno w dupie to mam, chce być jak najszybciej w pokoju. Ruszyłam pewnym krokiem przez pasy, które przekraczały najróżniejsze auta i żółte taksówki. Znowu wszystko powróciło do spowolnionego tępa. Wszystko nabrało odcieni szarości. Jedynie moje buty, na które teraz patrzyłam, były koloru bordowego. Znacznie różniły się od pozostałości stworzonej w mojej wyobraźni. Słyszałam zagłuszone trąbienie, jednak nie zwracałam na to uwagi. W pewnym momencie tuż przed moimi oczami pokazało się wielkie auto. Usłyszałam tylko głośny pisk opon... nic do mnie nie dochodziło. Przed moimi oczami znalazła się wielka maska samochodowa. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, ale dla mnie najważniejsze było to, aby dalej patrzec się w moje trampki. Chciałam zapomniec...
  • Czyś ty oszalała! Mogłaś zginąc!- wtedy spojrzałam się w górę i ujrzałam lekko osiwiałego mężczyznę przed pięcdziesiątką
  • Ja...ja przepraszam- miałam dośc. Zrobiłam pierwszy kok w przód, a moje nogi zaczęły jak najszybciej biec w kierunku obranego przez mnie celu. Spojrzałam się jeszcze tylko do tyłu i mogłam zobaczyc zdziwioną i zaskoczoną twarz mężczyzny. Biegłam ile sił w nogach. Wbiegłam po schodach. Bo po jaką cholerne miałam czekac na windę. Nie chciałam aby ktokolwiek widział mnie teraz w takim stanie. Wystarczy, że ludzie których mijałam patrzyli na mnie jakbym wyleciała z psychiatryka. Dotarłam do drzwi i nacisnęłam na klamkę. Ani drgnęła
  • Kurwa!!!- wykrzyczałam, a z moich oczu wyleciał kolejny wodospad słonych łez. Ileż można....nie panowałam nad sobą. Z całej siły uderzyłam w drewnianą powlokę drzwi. Do tego stopnia, że z moich kostek na dłoni, zaczęła sączyc się bordowa ciecz. Ale ja nic nie czułam, nie czułam bólu jaki sobie sprawiłam. Obróciłam się tyłem do drzwi i z bezradności zsunęłam się po nich, aby znaleźc się po chwili na twardej ziemi
PERSPEKTYWA HARR'EGO:
Kiedy ich minęła...Boże co się dzieje...
  • Kurwa!!!-wykrzyczałem na cały głos i uderzyłem z całej siły w „moje” lustro przez co rozsypało się na miliony malutkich kawałeczków
  • Harry uspokój się, spokojnie. Na pewno jest na to jakieś wytłumaczenie...- podszedł do mnie Louis i oparł rękę na moim ramieniu
  • Oczywiście, że jest Lou...- powiedziałem z czystą ironią i podszedłem do blondynki- Coś ty dziwko jej nagadała!!!- wtedy zobaczyłem jak udała wielce przestraszona moim głosem
  • Harry proszę nie zrób mi krzywdy- powiedziała udawanym przestraszonym głosem, jednak zaraz do tego dodała chytry uśmieszek i przybliżyła się do mnie, przykładając rękę do mojego policzka- Co jest misiu? Jesteś zły na mnie?- nie wytrzymałem i zrzuciłem jej rękę po czym popchnąłem z powrotem na kanapę
  • Jaja sobie kurwa robisz?!
  • Mmm lubię gdy taki jesteś- przygryzła wargę, a we mnie jeszcze bardziej się zagotowało- Tęskniłeś za mną misiu?
  • Skończ pieprzyc! Coś ty jej nagadała?!
  • Kochanie nie denerwuj się tak. Wiesz, że to grozi zmarszczkami?
  • Liam, trzymaj mnie
  • Co kochanie? Bo nie dosłyszałam. Ty? Ty potrzebujesz pomocy?
  • Powiedz mi co jej nagadałaś
  • Ohh wystarczająco dużo, abyś został tylko dla mnie. Tylko ty i ja
  • Ty jesteś chora!!! Pieprz się!- 
    wyszedłem z pokoju, jednak zdążyłem jeszcze usłyszec „Ale tylko z tobą”. Pieprzona dziwka. Do czego ona doprowadziła!. Nie mogę stracic El. Ona jest dla mnie wszystkim! Muszę jej to wszystko wytłumaczyc, nie mogę dac jej odejśc. Nie z takiego powodu, nie z powodu Zoey i tych jej zrytych kłamstw. Kocham ją!!! Kocham ją!!! Kocham ją!! Zrobię wszystko żeby mi uwierzyła – musi. Nie zostawię tak tego. Muszę ją odzyskac. Gdy widziałem jak ona płacze. Boże jak ja nie cierpię patrzec jak kobieta płacze, a w szczególności ONA. Muszę ją chronic!