Rozdział trzydziesty drugi
- Harry...- myliłam się...Przede mną stał napakowany facet z wieloma tatuażami – poznałam go. Był to ten sam człowiek, który pobił mojego chłopaka...Wzdrygnęłam się na jego ruch i szybko chciałam się wyrwac z jego uścisku – na próżno
- Witaj ślicznotko- posłał mi cwaniacki uśmieszek- Zatańczysz?
- Nie!!!- próbowałam go odepchnąc, ale ten przyciągnął mnie do siebie, spoglądając z góry na mój biust, ale po chwili spotkał się z moimi oczami i nachylił się do mojego ucha
- Nie znoszę sprzeciwów...- jeszcze raz wzdrygnęłam się na jego oddech lądujący wprost do mojej małżowiny, na co on zaśmiał się gardłowo
- Póśc mnie- starałam się powiedziec to tośc groźnie, jednak mój głos zabrzmiał raczej jak błaganie, przy drżących tonacjach. Jednak to dla niego chyba znaczyło bardziej jak zaproszenie, a nie jak odrzucenie. Boże...przecież nawet jak zacznę krzyczec to NIKT mnie nie usłyszy! Wszystko przez ta pieprzoną muzykę. Dlaczego...? Boję się, ale nie mogę mu tego pokazac. Mężczyzna wyrwał mnie ze swoich rozmyślań, ciągnąc za rękę w stronę tłumu. Próbowałam się wyrwac, ślizgając obacasami po posadzce – na próżno.... On wydawał się praktycznie tego nie odczówac – przerażało mnie to jeszcze bardziej. W pewnym momencie, zatrzymał się i gwałtownie przyciągnął do siebie, odwracając do niego tyłem. Tak, że nasze biodra teraz się stykały – odrażało mnie to...
- Nie ma po co się stawiac – nic ci to nie da- i znowu ten uśmiech gardłowy. Chuchnął na moją szyję, pozostawiąjąc na niej gęsią skórkę. Chyba mu się spodobał ten widok, bo zaraz przyciągnął mnie jeszcze bliżej, mrucząc pod nosem
- Eghh!- nie mogłam wytrzymac. Ten facet był wyraźnie napalony, a ja nie miałam zamiaru mu się tak łatwo poddac – był obleśny. Po co tu przyszłam....
- Nie podoba ci się to maleńka
- Spieprzaj!
- Mmmm... ostra... Lubię takie
- Jesteś obrzydliwy- po tych słowach, widac było, że trochę go tym zdenerwowałam – nareszcie, coś go ruszyło! Jednak szybko obrócił mnie przodem do siebie i nachylił nad moją szyją, czyniąc na niej delikatny pocałunek
- Zostaw mnie!- próbowałam odepchąc go, uderzając pięściami w jego klatkę piersiową. Ale ten nie przestawał. Dalej składał mi pocałunki, zniżając do mojego dekoltu
- Kurwa! Co ty robisz!?- usłyszałam za mną znaną mi chrypkę – nareszcie! Mężczyzna szybko oderwał się od mojego ciała, jednak dalej trzymał w uścisku, przez co nie mogłam zobaczyc mojego „wybawcy”
- Coś ci się nie podoba- opowiedział mu, ściskając moje pośladki z całej (tak przypuszczałam) siły. Zdziwiłam się, że taki....gangster zna angielski.
- Ałłłł.... Póśc mnie do jasnej cholery!- nagle poczułam na swoim ramieniu dużą, ciepłą dłoń, która momentalnie pociągnęła mnie w swoją stronę. Znalazłam się w objęciach Harolda
- Harry...- powiedziałam do niego szeptem
- Zostań tutaj, my sobie chwilkę porozmawiamy
- Nie...!
- Ciii- położył mi palec na ustach i pocałował w czołoCo tu się do jasnej ciasnej dzieje?! Stałam jak osłupiała, wśród roztańczonego tłumu. W tej chwili jedynym moim punktem, który mnie interesował był Harry – mój kochany Harry. Dobrze wiedziałam co miał na myśli „porozmawiamy”, ale nie potrafiłam się ruszyc. Jak by ktoś wbił mnie z całej siły w ziemię i przytrzymywał, przez co nie miałam szansy ucieczki. Patrzyłam jak dobrze umięśnione plecy Harolda kierują się w stronę faceta, który przed chwilą....ugmhh, dobra nie ważne. Nie mogłam słyszec przez tą cholerną muzykę co tak naprawdę do siebie mówili, natomiast doskonale wiedziałam, że skaczą sobie do gardeł. W pewnym momencie Haza wymierzył cios w brzuch jak dotąd nieznajomego. Tan szybko się otrząsnął i oddał mu ze zdwojoną siłą. I tak patrzyłam, jak obydwoje dostają potężne udeżenia. Moje oczy zaczęła zalewac fala słonych łez, widząc (ponownie) zakrwawioną twarz szatyna.
- Ja pierdziele! Przestańcie!- nagle ktoś wrzasnął z całej siły. Szybko skierowałam wzrok na nieznajomy głos i moim oczom ukazała się....matko co on tu robi!!!
- Łukasz?!
- Cicho El....Co wy odpieprzacie- odepchnął ich od siebie - dzięki Bogu...- Mateusz, uspokój się do jasnej cholery. Już za dużo szkód wyrządziłeś- po tych słowach dosłownie mnie zamurowało – zresztą nie tylko mnie...Skąd on znał tego gościa?!
- Spokojnie szefie...- odpowiedział mu niepewnie
- Co?! Słucham?! Skąd wy się znacie?! I czemu ON- wskazałam na mężczyznę- nazwał cię szefem?!- Harry widząc moje rozgoryczenie, nienawiśc, wściekłośc i ból (bo nic innego tak naprawdę wtedy nie odczuwałam), ścisnął mnie w swoim ciepłym uścisku – czym mnie bardzo uspokoił. Ja nie wiem jak on to robi... Jednak po dłuższej chwili, zasłonił mnie ciałem, tak, że stałam zaraz za nim, jednak nie mogłam się zbytnio wychylic, ponieważ jego ręka bardzo sprytnie mnie zatrzymywała
- Co tu się dzieje, możecie mi to wszystko wyjaśnic. W szczególności TY- popatrzył się na Łukasza
- Stary nie denerwuj się tak...- odpowiedział mu, ,,broniąc się” ruchami rąk
- Nie nazywaj mnie tak- wycedził szatyn, na co ja ścisnęłam jego ramię. Miałam nadzieję, że to go uspokoi. Mimo że sama tak naprawdę nie wiedziałam co tu się dzieje
- Dobra, dobra... Mógłbym porozmawiac na osobności z El....Eleną?- poprawił się w zaskakującym tempie, wiedząc mój groźny wzrok. I co ja niby miałam teraz zrbic?! Wstac i dac mu porządnego kopa, czy raczej pójśc z nim i go wysłuchac. Nie wiedziałam jak mam zareagowac moje emocje były mieszane. Byłam teraz jak wielka bomba zegarowa. Poczułam jak mój chłopak odruchowo przyciągnął mnie bliżej do siebie pi słowach, które opuściły usta mojego byłego
- Zgadam się- powiedziałam cicho
- Co?!- odpowiedział szybko zdziwiony i przestraszony szatyn
- Tak Harry, porozmawiam z nim...- mówiąc to, starałam patrzec się prosto w jego tęczówki. Jednak te przepiękne zielone oczy, przenikały mnie na wylot, dosłownie się we mnie wwiercały. Wiedziałam, że nie chciał dac za wygraną – martwił się. Jednak musiał zrozumiec moją decyzję
- W takim razie, będę czekał na zewnątrz, siedząc przy schodach wejściowych. W razie czego KRZYCZ- przy ostatnich literach spojrzał się groźnie na Łukasza. Obtarł z impetem sobie brodę z krwi i wyszedł pewnym krokiem, uwydatniając swoje mięśnie na plecach
- Będę pamiętacPoszliśmy w stronę tarasu, gdzie nikogo nie było. Nie wiedziałam czy dobrze robię, jednak tamtego wieczoru, tak naprawdę w ogóle nie wiedziałam czy cokolwiek dobrze robię. Oparłam się o ścinę i po chwili zsunęłam się po niej, siadając na zimnych kafelkach. Byłam bardzo ciekawa co tak naprawdę chce mi on powiedziec. Widziałam na jego twarzy wielkie zdenerwowanie. Zaczął chodzic w te i z powrotem, rozmyślając nad czymś. Jednak po chwili nachyliła się nade mną, kucając przy mnie
- Mam nadzieję, że to co teraz ci powiem nie zniszczy tego co było i działo się między nami. Że nie zmieni to twojego nastawienia w stosunku do mnie. Że to wszystko co zostało po nas, tam...głęboko u ciebie w sercu, pozostanie takie jakie było – nie naruszone....- zaczęłam się go powoli bac. Co on do cholery jasnej wygadywał. Wiedziałam, że trochę wypił – to było oczywiste. Natomiast wcale mnie to nie podbudowywało. Chłopak widząc mój strach, chwycił mnie za dłoń. Chyba myślał, że to mnie uspokoi – pogrzmiło go. Jeszcze bardziej mnie przestraszył, więc szybko cofnęłam rękę bliżej siebie. Widziałam w jego oczach zdezorientowanie, a na jego szyi pojawiły się ślady przełykającej śliny. Lecz postanowił ciągnąc dalej siadając obok mnie- Nie potrafiłem pogodzic się z tym, że już nie jesteśmy razem- westchnął głęboko, a ja słuchając go wpatrywałam się w nicośc- Miałem nadzieję, że może jeszcze da się jakoś to jeszcze odkręcic. Niestety – myliłem się- w ostatnich słowach wyczułam jak głos mu się łamał- Chciałem za wszelką cenę móc z tobą porozmawiac i na prawic swoje błędy. Jednak ciebie już nie było – wyjechałaś. Nie wiedziałem, gdzie się znajdujesz. Twoja mama nie chciała mi nic powiedziec, zresztą jak reszta twoich znajomych. Pewnego dnia przechodziłem koło kiosku i zobaczyłem ciebie na okładce z....Harrym- ostatnie słowo wycedził przez zęby- Było tam napisane, gdzie się znajdujecie. Udałem się więc tam jak najszybciej i wtedy....wtedy natknąłem się na pewną dziewczynę. Zaczęliśmy się sobie zwierzac. Powiedziałem jej o tobie i o twoim nowym boy'u. Okazało się, że tak naprawdę obydwoje chcieliśmy tego samego...one chciała odzyskac Hazę, a ja....ciebie. Zapewne już się domyslasz z kim rozmawiałem...
- Taylor...
- Tak... Uknuliśmy spisek. Ona znalazła pewnym gości, między innymi Mateusza, z którym miałaś chwilę temu do czynienia... Ja natomiast miałem nimi „dyrygowac”. To wszystko... dziewczyna w szatni, pobicie Harre'go. To wszystko moja wina. Ukartowałem to – rozumiesz- kiedy usłyszałam to wszystko...na mich policzkach ukazały się kaskady słonych łez- Proszę cię...Powiedz coś...
- Jak mogłeś...?!- wycedziłam dusząc się płaczem- Jak mogłeś mi to zrobic?! Jesteś totalnym dupkiem i egoistą. Nie jesteś niczego wart. Patrzysz tylko na swój czubek nosa. Gdybyś mnie naprawdę kochał, to zrozumiałbyś to jaka jestem szczęśliwa z Harrym. Dałbyś mi szanse na nowe życie. Ale ty wolałeś zadawc się z tą zdzirą i narazic mnie i MOJEGO chłopaka na niebezpieczeństwo. Prze ciebie wylądował w szpitalu!
- El...
- Nie mów tak do mnie!
- Elena...
- Jesteś nikim!- wykrzyczałam do niego i z impetem wybiegłam z tarasu. Zostawiając chłopaka samemu sobie. Boże co on sobie myślał!? Że tak po prostu do niego wrócę po tym wszystkim!? Nie, nie, nie, nie. On jest chory psychicznie. Boże za jakie grzechy!?- nagle wpadłam na kogoś, w czasie mojej „ucieczki”
- Elena?!- poznałam ten głos – Claudia
- Nic mi nie jest, zostaw mnie proszę....- wydukałam płacząc w jej piękna kreację
- Boże, co ci się stało?! Chodź z tond szybko- przytaknęłam jej tylko głową. Prowadziła mnie przez spocony tłum ludzi, aż wreszcie znaleźliśmy się na zewnątrz. Zobaczyłam mojego kochanego loczka, siedzącego samotnie na schodach. Słysząc nasze kroki, szybko się odwrócił
- El?!- podbiegł do nas. Nie byłam w stanie im nic wyjaśnic. Potrzebowałam chwili spokoju. Przemyślec wszystko i przetworzyc to co usłyszałam przed chwiląOCZAMI HARRE'GO:
- Ciiii...Nie krzycz Harry. Nie widzisz w jakim ona jest stanie
- Zabiję gnoja?!
- Nie- ledwo powiedziała- Zabierz mnie proszę z tond
- Jak najszybciej skarbie...
- Weź ją najlepiej do jakiegoś hotelu. W domu będzie dostawac pełno pytań od mamy, a to jej wcale nie pomoże
- Dzięki Clo
- Nie ma za co
- A chłopaki?
- Zaraz po nich pójdę i zamówimy taksówkę. Też się musimy zbierac. Jutro z samego rana wa odwiedzę. Wyślij mi tylko potem sms'a, gdzie się zatrzymaliście
- Jeszcze raz dziękuję- uśmiechnąłem się do niej na pożegnanie i wziąłem moją małą na ręce. Zwinnie włożyłem ją do taksówki, stojącej przy wejściu i podałem adres kierowcy.Ps: Musiałam to wkleic XD
zaje.... jak zawsze wspaniałe nie mogę się doczekać następnego pozdrawiam ciebie i twoją koleżanke bardzo mocno:)
OdpowiedzUsuńto jest wspaniałe !! czekam na next mam nadzieje że się dzisiaj poiawij pozdro:P
OdpowiedzUsuńSuper ;33 Mam nadzieje , że szybko pojawi się nowy ;**
OdpowiedzUsuńP.S. Pozdrowionka dla koleżanki i zdrówka :>
daj dzisiaj następny prosze
OdpowiedzUsuńkiedy oni będą w Londynie bo chyba oni nie mogą być cały czas w Polsce to robi się już nudne !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńto jest superowe !!! daj następny
OdpowiedzUsuńkiedy next odpisz zależy mi na odpowiedzi:)
OdpowiedzUsuńPostaram się dodac dzisiaj (późnym wieczorkiem), albo najpóźniej jutro (także wieczorkiem):)
OdpowiedzUsuńkiedy bedzi następny bo wchodzę codziennie i nie ma prosze odpisz mi i powiedz kiedy będzie następny :)
OdpowiedzUsuńProsze wchodze codziene kidy bedzie nowy???
OdpowiedzUsuńHej :) dzis siadłam i przeczytałam opowiadanie :) Jest cudne ;) a moze jakis romansik Nialla i El? oczywiscie Harry wszystko wybaczy :) no to masz nową osobę która Cię czyta :P mam nadzieje ze sie cieszysz? Ps; mniej troche Claudii :3 i niech w koncu pojeda do Londynu ale bez Claudii !!! ZAJEBISTE <3 // Dominika
OdpowiedzUsuńkiedy next??
OdpowiedzUsuńkiedy neeeeeeeeeeeeeeeeexxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxtttt???????
OdpowiedzUsuń