Kursor

Harry Styles

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 35

Sorki, że dzisiaj dodaję, a nie wczoraj. No ale wiecie są wakacje i nocowałam wczoraj u koleżanki. Dlatego nie zabardzo miałam jak, dodac nowy rozdział :)

                                                       Rozdział trzydziesty piąty
  • Harry.. ja nie wiem, czy na pewno wszystko wzięłam...- powiedziałam zdenerwowana, lustrując mój pokój z góry do dołu
  • Ważne, że siebie tam zabierasz- odpowiedział z mrugnięciem oka
  • Nie żartuj sobie ze mnie. Poważnie, nie wiem czy wszystko wzięłam
  • Kochanie- podszedł do mnie i chwycił w talii- Nie martw się na zapas. Zawsze możemy podjechac tam do sklepu i to kupic, jeżeli naprawdę czegoś zapomnisz- uspokoił mnie tym. Wyczuł to i jeszcze bliżej się do mnie przysunął, całując w czoło- Niczym się nie martw. Kocham cię
  • Ja ciebie też- uśmiechnęłam się
  • A teraz chodź, po spóźnimy się na samolot
  • Mhmm...- odpowiedziałam i dalej przemierzałam mój pokój wzrokiem. Jednak chwilę potem poczułam „czyjąś” rękę na moim nadgarstku i ciągnąca mnie ku sobie
  • Kochanie, już ci mówiłem - nie martw się- pociągnął mnie do siebie, a ja zatrzymałam się jego ustach
  • Wariat
  • Ale kochany wariat- odpowiedziałam mu wielkim uśmiechem
  • Uhhh ty- poczochrałam go po głowie
  • No nie, popsułaś mi fryzurę
  • Hahaha upsss- pokazałam mu niewinne spojrzenie
  • Ktoś tu się ze mną droczy..
  • Kto?
  • Jesteś niemożliwa
  • Ale kochana :)- po moich słowach rzucił się pędem w moim kierunku. Mój refleks mnie trochę zawiódł, gdyż Harry z łatwością mnie dopadł i popchnął na ścinę. Jednak zamortyzował pchnięcie, wkładając swoja rękę za moje plecy. Położył ręce po bokach mojej głowy i patrzył pożądliwie
  • Oh no i co ja mam teraz z tobą zrobic?

  • Nie wiem kochanie- rzuciłam figlarnie, na co szybko się uśmiechnął pokazują te kochane dołeczki i rząd perfekcyjnym białych zębów. Zobaczyłam jak Harry przygląda się z ciekawością moim ustom i już wiedziałam co chciał zaraz zrobic. Jednak po jego przybliżeniu się do mnie, ja szybko skuliłam się na dół, wyswobadzając się z jego uścisku. Pobiegłam szybko do jednej strony łóżka, a Haza zrobił to samo. Staliśmy naprzeciw siebie, mierząc się wzrokiem i ciężko oddychając
  • Oj chodź tu- pokazał palcem obok siebie, na co ja przecząco pokazałam głową- Jesteś tego pewna- przytaknęłam, bawiąc się niewinnie kosmykiem włosów. Nagle Harry wskoczył na łóżko i znalazł się po mojej stronie. Zaczął się do mnie przybliżac- Chodź do mnie...
  • Nie- szybko odpowiedziałam. Już miałam uciekac, kiedy loczek chwycił mnie w swoje ramiona, tak, że nie potrafiłam wyswobodzic się z jego uścisku
  • Dalej jesteś taka mądra? Hmmm?- pokazałam mu język, a ten mnie pocałował- I zadziorna?- uśmiechnęłam się i znów mnie pocałował- I kochana, znów
  • Dobra, dobra. Dosyć tego słodzenia- próbowałam go od siebie odepchnąc – na próżno, na co on zrobił minę w podkówkę- Dobra, masz- Wpiłam się w jego usta- Wystarczy- posłał mi szyderczy uśmieszek- No jak z dzieckiem, no... Masz- Znów odnalazłam jego usta- Pasi?- zapytałam z uśmiechem na twarzy
  • Oh..tego nigdy mi nie wystarczy... No ale z uwagi na to, że zaraz musimy wychodzic to muszę pogodzic się z tym faktem
  • Hahah, dobra nie dramatyzuj kochanie- wypuścił mnie ze swoich objęc i wziął moją walizkę
  • Łoł...Co ty tam masz – kamienie?- pokazałam mu język
  • Wiesz...gdybyś nie zauważył to ja jestem K-O-B-I-E-TĄ, potrzebuje dużo rzeczy. Same kosmetyki trochę ważą. A ty co?! Hmm? Tobie wystarczą spodnie, bluzka, bielizna i szczotka do zębów
  • Też cie kocham
  • Ughhhh. I jak tu się na ciebie złościc?
  • Urok osobisty- poruszał brwiami
  • Dobra, dobra. Chodź już ty uroku osobisty
                                                              *****
    Gdy tylko wysiedliśmy z taksówki, moje oczy spotkało wiele błysków – miliony błysków. To było straszne... Jak by nagle zaatakowało nas stado mrówek, cały czas wrzeszczących coś do nas. Nie umiałam uwierzyc, jak oni to wszystko wytrzymują
  • Chodź El. Będzie trochę tłoczno, ale musisz zrozumiec...
  • Wiem Harry, to przecież twoja praca- Razem z resztą chłopaków, przedzieraliśmy się przez tłum fanek. To nie było miłe, bo miałam wrażenie, że jak by mogły, to by się nawzajem pozabijały, żeby tylko dotknąc chodź kawałek ich kurtki. Jednak wiedziałam, że mimo wszystko, chłopaki je bardzo kochają. Bo przecież to one, napędzają i dodają im otuchy, aby dalej robili to co robią – i to jest piękne. Nagle Haza puścił moją dłoń i spostrzegłam, że razem zresztą tych kochanych świrów, podpisują autografy i robią sobie zdjęcia. To było słodkie. Nagle, ktoś zaczął mnie szturchac w plecy, odwróciłam się więc natychmiastowo. Przed moimi oczami, ukazała się mała dziewczynka, która trzymała w ręce aparat
  • Psepraszam...mogłabyś zrobic sobie ze mną zdjęcie
  • J..ja?
  • Mhh, strasznie sciałabym mieć z tobą pamiątkę. Psecież w końcu jesteś dziewczyną Harr'ego Styles'a!!- strasznie zrobiło mi się miło na sercu
  • Jasne, nie ma sprawy- schyliłam się do wzrostu małej i zrobiłam fotkę
  • El
  • Harry- uśmiechnęłam się
  • Wszystko w porządku?
  • Tak, ta dziewczynka chciała sobie zrobic ze mną zdjęcie- uśmiechnął się do mnie i popatrzył na małą, która miała otworzoną buzię- obydwoje się zaśmialiśmy
  • Cy naprawdę psede mną stoi Hhh...Harry Styles
  • Tak słoneczko, to właśnie ja
  • Mogę autoglaf i iii zdjęcie
  • Nie ma sprawy
                                                                   *****
  • To było słodkie jak potraktowałeś ta dziewczynkę
  • Uwielbiam małe dzieci. Są takie....takie pełne życia – kochają je. Są takie beztroskie i czasami dobrze jest brac z nich przykład
  • Jesteś kochany
  • Dlatego często zajmuje się małą Lux. Kocham się z nią bawic. Musisz ją poznac
  • Jjj..ja?
  • Tak. Zobaczysz, będziesz nią zachwycona
  • Na pewno!!! Też kocham małe dzieci. Kiedy zauważyłam jak odnosisz się do tej kochanej fanki...zrobiło mi się ciepło na sercu
  • Kocham cię
  • Ja ciebie też
  • Dobra, dobra, dosyć tego migdalenia się. Pan król Louis wchodzi
  • Hahahah. No tak, zapomnieliśmy o was- zaraz za Lou, zaczęli wchodzic na pokład chłopcy
  • I co, było strasznie?- zapytał Niall, gdy tylko usiedli na swoje miejsca
  • Nie wręcz przeciwnie. Chociaż dziwnie czułam się, będąc po tej drugiej stronie – przy was
  • Ale teraz jesteś tutaj i za żadne skarby cie nie wypuścimy- odparł szybko Liam
  • I nie oddamy- wtrącił Zayn
  • Jesteście kochani
    Podczas dośc długiego lotu, położyłam się na kolanach mojego szatyna i tak naprawdę nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Jenak obudził mnie głośny krzyk – Louis
  • Jak to nie macie marchewek?!
  • Przepraszam, ale naprawdę nie mamy. Będzie pan musiał zaczekac do końca lotu
  • Nie będę na nic czekał! Ja chce marchewkę! Ja chce marchewkę! Ja chce marchewkę!
  • Lou, cicho, bo obudzisz El- usłyszałam znajomą chrypkę
  • Spokojnie, już i tak nie śpię
  • O wstałaś, to pewnie przez teko ciołka
  • Hahah, no może troszeczkę
  • Widzisz?! Mówiłem ci, żebyś tak nie krzyczał pacanie jeden ty- wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Lou zaczął udawac naburmuszonego i skrzyżował ręce na piersiach
  • To nie fair. Zawsze jak lecimy samolotem, nie mogę dostac marchewek...
  • Dlatego ja zawsze nosze słodycze w swoim plecaku- odpowiedział Niall, wyjmując z torby żelki
  • Niall...- wszyscy równo powiedzieliśmy
  • No co!? Głodny jestem, nie?
  • Ughh z kim ja żyje- powiedziałam, a reszta zaczęła się śmiac
                                                           *****
    Weszłam na balkon i po prostu nie mogłam uwierzyc własnym oczom. Przede mną znajdowała się malownicza panorama Londynu. Wszystko było pięknie podświetlone (z uwagi na zmrok). Mogłam dostrzec auta, jeżdżące po wąskich uliczkach, migające światełka do różnych clubów, małych ludzi, jak zwykle gdzieś się spieszących, wielkie mosty, rzeki, nawet wesołe miasteczko, w którym był diabelski młyn
  • Podoba ci się- usłyszałam za plecami loczka
  • Tu jest pięknie!
  • Miałem nadzieją, że ci się spodoba. Dlatego wziąłem dla nas właśnie ten pokój
  • Dziękuję- wpiłam się w jego usta, rozkoszując się ich smakiem
  • Dla ciebie wszystko
  • Kocham cię
  • Ale ja ciebie bardziej słońce- chwycił mnie za dłoń i obydwoje stanęliśmy naprzeciw pięknemu widokowi
  • Czy to?
  • Tak to jest Big Ben- uśmiechnęłam się do niego- Jutro cię tam zabiorę wieczorem – wtedy jest tam najpiękniej
  • Nie mogę się doczekac

6 komentarzy:

  1. Kochamm Cię <3 Dawaj kolejny ;* ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy next????????????????????????????????????

    OdpowiedzUsuń
  3. Prosze odpisz kiedy kolejny prosze kocham cie i twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie
    p.s. ja na moim blogu piszę podobe (moje zaczęłam pisać po południu a to odkryłam dopiero teraz) http://swiat-sisi.blogspot.com/

    Sorka nie chciałam spamować ale miło by było żebyście lookneli ;p

    OdpowiedzUsuń