Rozdział trzydziesty ósmy
- Nie martw się on on już jest takim człowiekiem- kiwnęła głową na ekran, który akurat pokazywał twarz Harr'ego- Pamiętam jak wtedy przespał się z tą jedną fanką...- szczerze mówiąc dopiero zaczęłam jej tak naprawdę słuchac, gdy wymieniła ostatnie słowa. Że co?! Jaką do jasnej cholery fanką?! Dlaczego ja nic o tym nie wiem?!
- Nnnie rozumiem....
- Widzisz...na pewno zdążyłaś zauważyc, że Harry nie jest zwykłym chłopakiem. Przecież każdy wie, że bawi się uczuciami dziewczyn. Wykorzystuje fanki, a potem po prostu je zostawia z roztargnionymi uczuciami, jak gdyby nigdy nic. W ogóle nie bierze pod uwagę tego, jak je krzywdzi. Liczy się dla niego tylko zabawa. A myślisz, że dlaczego na scenę głównie na nim lądują te staniki i majtki? Niektóre mimo tego, że wiedzą jaki jest, to i tak się napalają, a jemu to odpowiada- powoli przetwarzałam każde słowo wypowiedziane z jej ust. Słyszałam ją i wpatrywałam się tak naprawdę tylko i wyłącznie właśnie na jej usta. Jednak przypływ informacji sprawił, że zaczęły mi się rozmazywac, a wszystko wyglądało jak w zwolnionym tempie. Te wszystkie słowa, które wypowiadała...Jak w jakimś filmie. Wsłuchiwałam się w każdą literę i przetwarzałam ją powoli w mojej głowie. O czym ona do cholery mówi?! Przecież on taki nie jest...prawda? Prawda? Prawda?
- Tak Elena to jest prawda...-zaraz, chwila...Czy ja to wypowiedziałam na głos? Ughh już siebie nie kontroluję
- Kim ty w ogóle jesteś?!- wybuchnęłam. Nie umiem już panowac nad swoimi uczuciami. To co przed chwilą do mnie dotarło...To nie może być prawda....
- Ahhh naprawdę chcesz wiedziec- Nie tak tylko ciebie zapytałam wiesz?! Bo wyobraź sobie, że właśnie namieszałaś mi w głowie, opowiadając jakieś dziwne rzeczy o moim chłopaku. Pojawiłaś się z nikąd i i i...przez ciebie już nie wiem w co mam wierzyc!Widząc moje uczucia i brak odpowiedzi chyba stwierdziła, że nie warto czekac na moją odpowiedź, ponieważ zaczęła ciągnąc dalej, zaczynając od cichego westchnienia- Znam Herr'ego bardzo dobrze, nawet chyba za- dodała lekko się uśmiechając, ale widząc moją minę zaraz spoważniała- Poznaliśmy się podczas przygotowań na koncert. Wiesz ja załatwiam takie papierkowe sprawy, więc często się widywaliśmy, ale tylko w miejscu pracy- podkreśliła mocniej ostatnie słowa- Zaczęło się od zwykłego koleżeństwa, potem zostaliśmy przyjaciółmi, aż wreszcie stało się...Jeśli wiesz o czym mówię...?- pokiwałam lekko głową. Jednak mój żołądek wykręcał się we wszystkie strony. Nie umiałam sobie ich wyobrazic. W głowie szalało mi pełno pytań...Jak? Kiedy? Dlaczego? Ile to trwało? Ughh tyle ich było. Ale dlaczego Harry mi o niej nie powiedział?! To mnie nurtowało. Jednak wstrzymałam się z zadaniem tego pytanie- Szzzz spokojnie kochanie- Co?! O co jej chodzi?!- Nie płacz...- przybliżyła dłoń do mojego policzka, a za chwilę ściągnęła cieknącą łzę.Ja nawet nie wiedziałam, że zaczynam płakac. Boże to wszystko jest takie skomplikowane. Wstałam z kanapy i pospiesznie podeszłam do najbliższego lustra. Mój makijaż był cały rozmazany. Wyglądałam jak upiór. Ale szczerze mówiąc miałam to głęboko i szeroko. Nie obchodziło mnie to. Jedyne co mnie teraz interesowało to dalsza wypowiedź Zoey. Przejechałam ręką po czarnych „zaciekach” na twarzy. Jednak to tyko pogorszyło sprawę. Teraz makijaż, a raczej jego resztki, znajdowały się na całej twarzy, a na nim lekkie ślady przejechanych palców- Chyba źle zrobiłam, że tu w ogóle przyszłam. Pójdę już...- dziewczyna leniwie wstała i zaczęła kierowac się w stronę drzwi
- Nie!- stanęła- proszę zostań, chcę usłyszec resztę...- blondynka odwróciła się powoli w moją stronę ze współczuciem w oczach
- Jesteś pewna?
- Tak- powiedział bardzo cicho, jednak na tyle by mnie usłyszała
- No więc po tym....Zakochałam się i to można powiedziec - bardzo. Ale....niestety. Przed tym wszystkim mówił mi, że jestem wyjątkowa – inna niż wszystkie. Kiedy wyznałam mu miłośc...Myślałam, że on tez to zrobi. Ale tak nie było. Wyśmiał mi się w oczy i powiedział, że jestem głupia myśląc, że on coś do mnie czuje. Że byłam głupia, że w ogóle tak pomyślałam. Że przecież doskonale wiedziałam jak to się skończy i niepotrzebnie się łudziłam. Że powinnam doskonale widziec, że to było chwilowe i bez konsekwencji...- nie mogłam już tego słuchac. Jak on ja mógł tak potraktowac?! Tak podle...jak psa! Przecież to nie mój Harry...Mój Harry jest inny....prawda? Ughh nienawidzę tego słowa! To wszystko jest takie popieprzone. Teraz to ja zauważyłam zakręconą łzę na jej policzku
- Ciii już w porządku- przytuliłam ją- Ja po prostu nie umiem w to wszystko uwierzyc...
- Ja...ja przepraszam. W ogóle nie powinnam tu przychodzic...
- Nie wręcz przeciwnie, dobrze zrobiłaś mówiąc mi to
- Ja tylko chciałam cię ostrzec. Nie chciałam żebyś przechodziła przez to samo. Wiem jak potrafi sobie owinąc osobę wokół palca i po prostu najzwyczajniej w świecie bawic się jej uczuciami
- Wiem, wiem. Dlatego dziękuję ci- po tych słowach przytuliłyśmy się jeszcze mocniej
- Co tu się dzieje?!- zapytał zszokowany Lou- na co momentalnie podniosłam się do pozycji pionowej
- Louis...Już zeszliśmy ze sceny. Nie musisz już tak krzyczec żeby kogoś przekrzyczec- usłyszałam rozbawioną chrypkę, która zaraz znalazła się obok blondyna. Jego mina natychmiastowo zrzedła, gdy zobaczył obrazek przed sobą
- Co ty robisz?!- wrzasnął szatyn w stronę Zoey
- Wiesz co Harry?! To ja chyba powinnam się ciebie pytac co ty robisz!?- wrzasnęłam broniąc dziewczyny
- El...Dlaczego ty płaczesz?! Co tu się kurwa dzieje?! Coś ty jej nagadała franco?! Hmmm...no coś ty jej nagadała?!
- Wystarczająco żebym przejrzała na oczy Harry. Już nie musisz udawac, wiesz? Już wiem jaki jesteś. Co tam się kryje pod tą burzą loków
- Ccco?
- Oh nie udawaj Harry...Zoey mi wszystko opowiedziała
- Słucham?! El..
- Nie nazywaj mnie tak!- wrzasnęłam szlochając i wymachując rękami we wszystkie strony
- Elena... proszę nie słuchaj jej. To podstępna żmija! Naopowiadała ci jakiś wymyślonych bajek!
- Tak..!? To co robiłeś na scenie z tym stanikiem hmmm? Bo nie wydaje mi się żebyś go tak po prostu wyrzucił? Podobało ci się to, przyznaj
- Co?! Nie!!!
- Heh wiesz Harry, jesteś śmieszny. Może jeszcze mi powiesz, że nie masz nic wspólnego z tą blondynką hmm?- wskazałam na dziewczynę
- Co?! Elena proszę daj mi wytłumaczyc... To nie tak jak myślisz
- Umiesz tylko mówic „Nie”? Wiesz co? Daruj sobie te gierki ze mną. Po prostu zejdź mi z oczu. Nie chce cię wiedziec. Hah co ja gadam?! Ja nie chcę cię znac! Po prostu wyjdź. Albo wiesz co, nie! Ja wyjdę. Mam dośc. Dopiąłeś swego...Ahhh przepraszam. Jeszcze nie. Bo się za mną NIE PRZESPAŁEŚ!- nie wytrzymałam i wybuchnęłam jeszcze gorszym płaczem
- Nigdy bym tak z tobą nie postąpił! Liczysz się dla mnie ty, a nie to co masz pod majtkami!
- Nie utrudniaj tego...- wyminęłam jego posturę, ale poczułam uścisk na ręce
- Elena proszę...Daj mi wytłumaczyc...- powiedział błagalnie z zaszklonymi oczami
- Żegnaj Harry-powiedziałam i wyszłam z pokoju, omijając oszołomioną całą sytuacją czwórkę chłopaków. Wybiegłam z długiego korytarza, potykając się o nogi innych osób. Nie obchodziło mnie to. Dlaczego on mi to zrobił. Ufałam mu...tak mu ufałam. Kochałam go...Ale to już nic nie zmieni...Mijałam wiele przecznic, nie zważając uwagi na czerwone światła – gówno mnie to obchodziło. Dobiegłam do największego skrzyżowania. Jakie światło – pieprzone czerwone. Trudno w dupie to mam, chce być jak najszybciej w pokoju. Ruszyłam pewnym krokiem przez pasy, które przekraczały najróżniejsze auta i żółte taksówki. Znowu wszystko powróciło do spowolnionego tępa. Wszystko nabrało odcieni szarości. Jedynie moje buty, na które teraz patrzyłam, były koloru bordowego. Znacznie różniły się od pozostałości stworzonej w mojej wyobraźni. Słyszałam zagłuszone trąbienie, jednak nie zwracałam na to uwagi. W pewnym momencie tuż przed moimi oczami pokazało się wielkie auto. Usłyszałam tylko głośny pisk opon... nic do mnie nie dochodziło. Przed moimi oczami znalazła się wielka maska samochodowa. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, ale dla mnie najważniejsze było to, aby dalej patrzec się w moje trampki. Chciałam zapomniec...
- Czyś ty oszalała! Mogłaś zginąc!- wtedy spojrzałam się w górę i ujrzałam lekko osiwiałego mężczyznę przed pięcdziesiątką
- Ja...ja przepraszam- miałam dośc. Zrobiłam pierwszy kok w przód, a moje nogi zaczęły jak najszybciej biec w kierunku obranego przez mnie celu. Spojrzałam się jeszcze tylko do tyłu i mogłam zobaczyc zdziwioną i zaskoczoną twarz mężczyzny. Biegłam ile sił w nogach. Wbiegłam po schodach. Bo po jaką cholerne miałam czekac na windę. Nie chciałam aby ktokolwiek widział mnie teraz w takim stanie. Wystarczy, że ludzie których mijałam patrzyli na mnie jakbym wyleciała z psychiatryka. Dotarłam do drzwi i nacisnęłam na klamkę. Ani drgnęła
- Kurwa!!!- wykrzyczałam, a z moich oczu wyleciał kolejny wodospad słonych łez. Ileż można....nie panowałam nad sobą. Z całej siły uderzyłam w drewnianą powlokę drzwi. Do tego stopnia, że z moich kostek na dłoni, zaczęła sączyc się bordowa ciecz. Ale ja nic nie czułam, nie czułam bólu jaki sobie sprawiłam. Obróciłam się tyłem do drzwi i z bezradności zsunęłam się po nich, aby znaleźc się po chwili na twardej ziemi
PERSPEKTYWA
HARR'EGO:
Kiedy ich
minęła...Boże co się dzieje...
- Kurwa!!!-wykrzyczałem na cały głos i uderzyłem z całej siły w „moje” lustro przez co rozsypało się na miliony malutkich kawałeczków
- Harry uspokój się, spokojnie. Na pewno jest na to jakieś wytłumaczenie...- podszedł do mnie Louis i oparł rękę na moim ramieniu
- Oczywiście, że jest Lou...- powiedziałem z czystą ironią i podszedłem do blondynki- Coś ty dziwko jej nagadała!!!- wtedy zobaczyłem jak udała wielce przestraszona moim głosem
- Harry proszę nie zrób mi krzywdy- powiedziała udawanym przestraszonym głosem, jednak zaraz do tego dodała chytry uśmieszek i przybliżyła się do mnie, przykładając rękę do mojego policzka- Co jest misiu? Jesteś zły na mnie?- nie wytrzymałem i zrzuciłem jej rękę po czym popchnąłem z powrotem na kanapę
- Jaja sobie kurwa robisz?!
- Mmm lubię gdy taki jesteś- przygryzła wargę, a we mnie jeszcze bardziej się zagotowało- Tęskniłeś za mną misiu?
- Skończ pieprzyc! Coś ty jej nagadała?!
- Kochanie nie denerwuj się tak. Wiesz, że to grozi zmarszczkami?
- Liam, trzymaj mnie
- Co kochanie? Bo nie dosłyszałam. Ty? Ty potrzebujesz pomocy?
- Powiedz mi co jej nagadałaś
- Ohh wystarczająco dużo, abyś został tylko dla mnie. Tylko ty i ja
- Ty jesteś chora!!! Pieprz się!-wyszedłem z pokoju, jednak zdążyłem jeszcze usłyszec „Ale tylko z tobą”. Pieprzona dziwka. Do czego ona doprowadziła!. Nie mogę stracic El. Ona jest dla mnie wszystkim! Muszę jej to wszystko wytłumaczyc, nie mogę dac jej odejśc. Nie z takiego powodu, nie z powodu Zoey i tych jej zrytych kłamstw. Kocham ją!!! Kocham ją!!! Kocham ją!! Zrobię wszystko żeby mi uwierzyła – musi. Nie zostawię tak tego. Muszę ją odzyskac. Gdy widziałem jak ona płacze. Boże jak ja nie cierpię patrzec jak kobieta płacze, a w szczególności ONA. Muszę ją chronic!
Jezuu niech oni się pogodzą adavfbgjcuj czekam nn ♥
OdpowiedzUsuńNieee ja nie chcę :((( Niech ona da mu wytłumaczyć... niech się pogodzą bo nie przeżyje...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle MEGA!!!!!
Ania
Blagam niech ona wyslucha Harrego i niech sie pogodza!! Proszeee!! !!! !!! !!! !!! !!! !!!
OdpowiedzUsuńTe Twoje wszystkie opowiadania są naprawdę wspaniałe. Nigdy nie czytałam CZEGOŚ lepszego :-D
OdpowiedzUsuńlove it ten rozdział
OdpowiedzUsuń