Hejo kochani!!! Jak tam wam mija czas?
Dzisiaj dodaje następny rozdział(może trochę lepszy od
poprzedniego), ale uwierzcie mi, kompletnie nie miałam pomysłu na
napisanie tego. Zero, kompletna dziura-nothing. A tak w ogóle
to moja mam dzisiaj przeszła samą siebie. Od samego początku
bardzo lubi Łan Di. Zawsze interesowało ją to co do niej mówiłam
na ich temat, śpiewała ze mną ich piosenki w aucie na full i wgl.
Jednak, gdy puściłam jej ostatnio Midnight Memories to stwierdziła,
że gorszej płyty już nie mogli nagrac. Myślałam, że ja wtedy
uduszę XD Jak tak można mówic o ich piosenkach?! No się
pytam, jak?! No ale mimo wszystko, gdy tylko wchodziłam na lapka to
zaraz puszczałam to cudo. I dzisiaj, puściłam je z kina domowego,
kiedy szykowałam się do szkoły. I wtedy zaskoczyła mnie, ponieważ
powiedziała mi, że te piosenki nawet są fajne – wow, brawo mamo,
fajnie, że dopiero teraz to zobaczyłaś :). Jednak kiedy już
wróciłam to przed korkami z maty(które mam w domu) w
moich głośnikach brzmiała nuta naszego kochanego zespołu, więc
zostawiłam to ją czas trwania zajęc. Kiedy dobiegły końca, a
babka wyszła, moja mama powiedziała dośc poważnym głosem”Justyna!
Jestem na ciebie wściekła! Te piosenki są zejebiste i to jest
chore!! Ja się od nich uzależniłam! Tak nie powinno byc! Ja mam
czterdzieści lat! ONI POWINNI IŚC ZA TO DO WIĘZIENIA! ZA TO, ŻEE
TAK WCIĄGAJĄ W TE SWOJE PIOSENKI!!!” Tak to są dokładne jej
słowa. Hahhaha myślałam, że padnę. A tak wgl to co myślicie o
tym JEDNYM komie z poprzedniego rozdziału? Także uważacie, że nwm
te scenki heghem są beznadziejne? Bo jak tak, to może postaram się
to zmienic, albo wgl nie bd takich rzeczy pisac. Bardzo chciałabym
poznac waszą opinię - to dla mnie ważne.
Całuski love Mrs.
Styles <3
Rozdział czterdziesty siódmy
Minęły już dwa miesiące i cztery
dni, odkąd nie ma przy mnie Harr'ego. Czas mija nie ubłagalnie
wolno. Mam wrażenie, że wszystko dzieję się na niekorzysc, tak,
aby cały mój świat runął w gruzach. Jednak pociesz mnie
myśl, że za chwile zobaczę się z nim, że znowu wróci
wszystko do normy. Mówi się, że pierwszy raz jest najgorszy,
dlatego mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej – oby.
Rozstanie rodziców? Tak, do tej pory boli, ale po
przeprowadzonej z nimi ponownej rozmowy – zrozumiałam.
Zrozumiałam, ze tak już musi być i nie tylko mi jest teraz ciężko.
Powiedziałam o tym wszystkim Harr'emu. Wspierał mnie w tym
wszystkim i dalej do mnie dzwoni. Jednak to mi powoli nie wystarcza.
Mam nadzieję, że już niedługo...Nałożyłam jeszcze trochę
pudru na policzki i pospiesznie chwytając za torbę, skierowałam
się w stronę drzwi
- No nareszcie, dłużej już się nie dało!- krzyknęła Clo, która opierała się o swoje auto
- Oj cicho bądź- powiedziałam i pocałowałam ja w policzek na przywitanie
- Jak tam u rodziców?- zapytała Nina, która siedziała teraz obok mnie
- W miarę... Tata zamieszkał teraz w Austrii, ale stara się dzwonic do mnie codziennie...- odpowiedziałam trochę przyciszonym głosem, nerwowo poprawiając włosy. Poczułam rękę na moim ramieniu
- Nie martw się, wszystko się ułoży, zobaczysz. Musisz tylko uwierzyc. Pamiętaj czas leczy rany
- Wiem Nin, tylko po prostu nie do końca doszła do mnie ta wiadomośc. Powoli staram się z tym oswoic...
- Wiesz co?!- wtrąciła Jess, siedząca z przodu samochodu- Myślę, że powinnaś jakoś odreagowac! Co myślisz o imprezie. Dzisiaj otwierają ten nowy klub na Mysłowickiej
- No nie wiem...
- Uważam, że to dobry pomysł. Napijesz się, potańczysz....po prostu chociaż na chwilę zapomnisz- dodała Clo, która akurat zmieniła bieg
- Może to nie jest głupi pomysł....
- Pewnie, że nie jest głupi! Ubierzemy coś seksownego i będziemy królowac na parkiecie! No i możemy wziąc Michała, co nie JESS- zaakcentowała jej imię, na co blondynka zaraz się zaróżowiła. No tak. Michał jest wyśnionym chłopakiem Jessici. Poznałyśmy go jakiś miesiąc temu i od tamtej pory cały czas przebywa w naszym towarzystwie zważywszy na to, że dopiero niedawno wprowadził się do naszego miasta.*****
No dobra, to teraz trzeba się jakoś
przyszykowac na tą imprezę. Nadal nie wiem czy to dobry pomysł,
ale i tak dziewczyny nie dałyby za wygraną. Jestem padnięta.
Dzisiejsze wykłady były okropnie nudne i do tego ci natrętni
nauczyciele, którzy monotonnie mówią, że to my
pracujemy na nasza przyszłośc i że powinniśmy siedziec w
książkach. Ughh rzygac się już od tego chce. No ale cóż.
Wydaje mi się, że po wypiciu czegoś mocniejszego będzie lepiej i
chodź na chwilę oderwę się od rzeczywistości. Otworzyłam moją
wielka białą szafę i zaczęłam przeciągac palcami po każdym
wieszaku, kompletnie nie wiedziąc co na siebie włożyc. W końcu w
moim oku pojawił się błysk, gdy zdałam sobie sprawę, że na
samym końcu wisi prześliczna sukienka, która kiedyś
pomagała mi wybrac Clo KLIK. Tylko pytanie czy dalej jest mi dobra –
oby... Pospiesznie zrzuciłam z siebie obcisły T-shirt i odpięłam
guzik od spodni, przez co w przeciągu kilku chwil znalazły się na
drewnianej podłodze. Spojrzałam w lustro na moje odkryte ciało.
Miałam wrażenie, że coś się zmieniało, ale nie potrafiłam
wyjaśnic co to tak naprawdę było. Taka prawie niezauważalna
zmiana. Położyłam rękę na boku mojej tali i zamknęłam oczy,
przypominając sobie kojący dotyk Harr'ego. Dokładnie w tym miejscu
zostawił po sobie pamiątkę zaraz przed wyjazdem. Uśmiechnęłam
się sama do siebie na samą tą myśl. Kiedy byliśmy sami,
pochłonięci namiętnością, pożądaniem i miłością. Gdy nasze
ciała były złączone w jednośc... Dotknęłam koniuszkiem palca
wybrzuszenia na moich wargach, przypominając sobie słodycz jego
miękkich, malinowych warg. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Szybko
ocknęłam się ze swoich rozmyślań i pospiesznie podbiegłam do
okna. Wychylając się, aby móc mieć lepszy widok,
dostrzegłam zakapturzona postac, ubraną na czarno. Z jej postury
mogłam wywnioskowac, że był to mężczyzna. Z powodu małego
dostępu do światła, mogłam tylko zobaczyc jego szyderczy uśmiech.
Mój oddech uwiązł w gardle. Nie wiedziałam co o tym
wszystkim myślec. Pospiesznie odskoczyłam od szyby, aby schowac się
za firanką. Jednak moja ciekawośc wzięła górę i schodząc
jak najniżej było to możliwe, lekko wychyliłam głowę zza
parapetu, aż wreszcie dotarłam do przeźroczystej powłoki. Tym
razem nie było go. Widziałam tylko rząd ustawionych aut i pusta
przestrzeń – nie było żywej duszy. Nie wiem sama co o tym mam
myślec... Może to po prostu moja wyobraźnia płata mi figle, a tą
osoba był zwykły przechodni. Ahh przecież miałam dzisiaj się
świetnie bawic. Nie będę się tym teraz zadręczac. Chwyciłam za
wieszak i już po chwili, moje ciało oplatał zwiewny materiał
OCZAMI HARR'EGO
- Dobra i w tym momencie wchodzi Harry przed Zayn'a i zaczyna śpiewac The story of my life... Dobra lepiej nie będę powtarzał, bo jeszcze ogłuchniecie- zaśmialiśmy się na jego komentarz- No, no i w każdym razie, po pierwszym refrenie wchodzi reszta. Tylko bardzo was proszę, bez wygłupów...- powiedział pocierając ręka o czoło
- Ma się rozumiec- zasalutował Niall
- Dobra chłopcy robimy sobie przerwę- po tych słowach tak jakby coś w nas trafiło i znowu staliśmy się małymi beztroskimi dziecmi. Każdy z nas zaczął się na swój sposób wygłupiac
- Harry, weź się trochę rozkracz, chcę sprawdzic swoje możliwości!- nie wiedziałem o co mu dokładnie chodzi, gdyż w mojej głowie zaczęło roic się pełno myśli. Moje źrenice momentalnie się rozszerzyły, na co Liam zaatakował mnie swoim śmiechem- Nie o to durniu mi chodzi!- ledwo wypowiedział słowa, gdyż cały czas trzymał się za brzuch, ukazując swoje białe zęby- Chcę zobaczyc, czy będę w stanie się prześlizgnąc pod twoimi nogami z rozbiegu
- Ooo- zrobiłem minę otwierającą moją szczękę i już po chwili moje nogi zostały rozłączone, a ręce dla bezpieczeństwa powędrowały ku górze. W mgnieniu oka, nasz kochany Daddy znalazł się pode mną, a Louis korzystając z sytuacji, przybił mi piątkę. Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk sms'a – pewnie Elena
- Oh no stary! Nawet połowy dnia nie wytrzymasz bez słyszenia jej głosu!?- pokazałem mu tylko język i udałem się w stronę jakiegoś ustronnego miejsca, gdzie mógłbym zamienic parę słów z moja dziewczyną. Opierając się o ścianę, wyjąłem telefon z kieszeni i wyświetliła mi się nowa wiadomośc. Na mojej twarzy zagościły dołeczki, na sama myśl, że będę jej mógł znowu powiedziec „Kocham cię”. Gdy nacisnąłem klawisz otwórz, moje oczy powiększyły się dwa razy. To znowu ON. Dlaczego?! Przecież nie odzywał się już tak długo!! Skanując słowa na ekranie, miałem wrażenie, że z moich uszu zacznie wylatywac para. Czułem, że zaczynam się robic purpurowy. Byłem wściekły. Jak on śmiał!Od:Zaztrzeżony
Hmmm muszę przyznac, że twoja dziewczyna ma niezłe ciało. A do tego ten koronkowy czerwony stanik mmmm... Powiedz jej, że niech lepiej nauczy się zasłaniac firanki, zanim zacznie swój striptiz :)Nie wiem co mam teraz zrobic. Ale myślę, że zadzwonię do niej i zapytam się czy wszystko w porządku. Nie chcę jej denerwowac.... Szybko odnalazłem jej numer i już po chwili usłyszałem bardzo znana mi barwę - Hej Harry- zabrzmiał jej promienny głos, na co moje ciało momentalnie się odprężyło – wszystko w porządku
- Cześc kochanie. I jak tam, co robisz?
- Aktualnie właśnie dopinam sukienkę. Dziewczyny wyciągają mnie dzisiaj do klubu. Wiesz, żeby odreagowac- czyli dopiero się ubiera. A więc ten pacan naprawdę widział ją. I to widział ją w samej bieliźnie!
- Cieszę się. Tylko bardzo proszę, uważaj na siebie. Nawet nie chcę myślec ile facetów będzie pożerac się wzrokiem
- Harry!- skarciła mnie- Proszę cię
- No co, wystarczy, że jesteś w zwykłym dresie i i tak jesteś seksowna- zamruczałem do słuchawki
- Mam na sobie czarną sukienkę Harry...
- A pod spodem?
- Czerwona bieliznę- mogłem przysiąc, że przygryza teraz wargę. Ale dotarło do mnie, że w stu procentach ten zboczeniec ją podglądał. Dokładnie wiedział co ma pod nakryciem!
- Nie mogę się doczekac, kiedy mi ja zaprezentujesz- fakt chciałem nie chciałem, aby dowiedziała się o sms'ach i dlatego tak powiedziałem. Jednak samo wyobrażanie jej sobie w takim krwistym staniku...mmm
- Dobra, dobra. Skończ te swoje fantazje i zatrzymaj te myśli dla siebie- zaśmiałem się pod nosem na jej komentarz- A teraz muszę kończyc, dziewczyny właśnie pukają
- Kocham cię piękna
- Ja ciebie też Harry
OCZAMI
ELENY:
Moje
ciało oplótł przyjemny dreszcz muzyki wydobywającej się z
potężnych głośników. Powoli zaczęłam manewrowac, między
spoconymi ciałami, aby przedostac się do reszty, która już
nieco była wstawiona. Podałam znajomym drinki, a sama przysiadłam
się koło Michała. Zabawa trwała w najlepsze. Dziewczyny
wyciągnęły mnie już na parkiet wiele razy. Moje biodra za każdym
razem poruszały się w rytm bębniących basów. Wróciłam
na chwile do stolika, aby dokończyc dopijac kolejny kieliszek
alkoholu. W mojej głowie zaczęło trochę szumiec, jednak ja
bawiłam się w najlepsze. To miał być mój wieczór i
ma tak zostac. Zarzuciłam głową do tyłu, a moje włosy spadły
kaskadami na plecy, lekko łaskocząc odkryte ramiona. Nagle poczułam
dłoń na mojej tali, co spowodowało iż mimowolnie odwróciłam
się w stronę jej właściciela. Z ulga mogłam stwierdzic, że był
to jedynie Michał.
- Zatańczymy?- zapytał rozbawiony
- Jasne- chłopak objął mnie pewnie i już po chwili nasze ciała współgrały. Pod dłuższej chwili, zostałam odwrócona w jego stronę. Nasze twarze dzieliły milimetry, a ja nie byłam w stanie nic zrobic, gdyż alkohol dawał się we znaki. Kończyny odmówiły posłuszeństwa, a oddech przyspieszył. W mgnieniu oka, chwycił moja twarz w dłonie i przyparł do mnie ustami. Dopiero teraz do mnie dotarło co właśnie się dzieję. Odepchnęłam go z całej siły, lekko chwiejąc się przy tym na szpilkach
- Oh, no nie udawaj. Przecież wiem, że na mnie lecisz- powiedział pewnie, zbliżając się w moją stronę
- Ja mam chłopaka Michał!- wrzasnęłam i ponownie poczułam smak jego ust, pospiesznie ugryzłam go w nie i tak szybko, jak to było możliwe, moja dłoń została z impetem skierowana na jego policzek, co spowodowało, że jego głowa obróciła się w prawa stronę. Popatrzyłam jeszcze chwilę, jak pociera zranione miejsce i uciekłam czym prędzej. Chciałam się teraz do kogoś przytulic i po prostu wypłakac. Potrzebowałam bliskości.