Rozdział dwunasty
Przetarłam oczy i obróciłam
się na bok. Zobaczyłam moje kochane loczki. Wysunęłam rękę spod
kołdry i zaczęłam się nimi bawic. Nagle Haza gwałtownie otworzył
oczy, złapał mnie i przewrócił tak, że ja leżałam pod
nim.
- Dzień dobry- powiedział zawadiackim uśmiechem
- Harry, przez ciebie zajdę na zawał- zachichotałam
- Kocham cię
- Ja ciebie też
- Lubię, gdy jesteś taki spontaniczny
- A ja lubię, jak bawisz się moimi włosami- i wtedy wpił się w moje usta- Dalej do mnie nie dochodzi, że nie będę miał już teraz takich poranków
- Ja t- nie dokończyłam- bo znowu mnie pocałował
- No witam moich śpioszków!- wrzasnął Lou
- Louis, ty mieszkasz w stodole! Puka się!
- A wiesz, że tak!- zrobiliśmy z Haroldem minę AYFKM- Zresztą sami zobaczcie!
Wstaliśmy szybko z łóżka.
Podbiegłam do krzesła, na którym była koszulka od szatyna
(byliśmy w strojach kąpielowych – tylko on zaopatrzył się w
koszulkę), a on świecił klatą, która dla mnie była
idealna ;D. Wybiegliśmy z pokoju i zaraz znaleźliśmy się na
ziemi, w kąpieli bitej śmietany. Bo jak się okazało, narobiliśmy
wczoraj niezłego bałaganu. Najprzeróżniejsze jedzenie
znajdowało się po parkiecie.
- No, to skoro poznaliście już smak naszej STODOŁY to chodźcie coś sszamac XD
Po zjedzeniu pysznego śniadania,
chłopcy zadzwonili po swojego szofera, który miał nam
przywieźdc jakieś ciuchy, a potem odwieźdc do domu. Zaraz po
przebraniu, wsiedliśmy do auta – co ja mówię,
limuuuuuuuzyny!
- Chłopcy, wiecie co nie obraźcie się, ale wolałabym pojechac już do swojego hotelu. Wiecie pakowanie i te sprawy, nie jestem w tym dobra. A dzisiaj o 20:00 mam wylot.
- Przykro nam że wyjeżdżasz
- Mnie też, ale mam nadzieję, że nie stracimy kontaku
- Na pewno nie- krzyknęli chórkiem
- Może ci pomogę w tym pakowaniu- zaoferował Harry
- Wiesz, nie obraź się ale wolę to robic w skupieniu, a znając życie przy tobie tak nie będzie
- To w takim razie przyjadę po ciebie i zawiozę cie na lotnisko
- Dobrze, to będę na ciebie czekac
Wychodząc z limuuuuuuzyny, dałam
jeszcze całusa zielonookiemu i udałam się do mojego pokoju.
Rzuciłam klucze na szafkę i zabrałam się za to, czego najbardziej
nie lubiłam. Bo wykonaniu „czarnej roboty”, uznałam, że mogę
jeszcze zejśc na dół do małej kawiarenki. Miałam ochotę
na bombę kaloryczną. Zamówiłam sobie ciasto o smaku
rafaello i cappucino. Nagle spojrzałam na zegarek i jak się okazało
za chwilę miał się zjawic mój chłopak. Dopiłam jeszcze
ostatni łyk i wystartowałam do windy. Gdy tylko drzwi się
rozsunęły, pod moim pokojem spostrzegłam Harolda.
- Nie mogłem się już doczekac, kiedy cię zobaczę- ja natomiast zamiast zamiast mu odpowiedziec, wspięłam się na palce i czule pocałowałam
- Czekaj, pomogę ci z tymi walizkami
- Dzięki. I jak, czysto?... No wiesz, czy na naszym horyzoncie są fanki XD
- Heh nie, póki co spotkałem tylko dwie. Także jestem do twojej dyspozycji
- Nie gadaj tyle, tylko chodź, bo się spóźnię
- A może to i dobrze...
- Harry....już rozmawialiśmy na ten temat, mnie też jest ciężko..
- Ja wiem, ale zawsze można spróbowac
Gdy dotarliśmy na lotnisko. Szatyn
pomógł mi z tą całą odprawą. A potem doszło do tego,
czego nie chciałam. Mianowicie pożegnanie. Było nam bardzo ciężko.
Ale powtarzałam sobie, że to nie nasze ostatnie spotkanie, że
wszystko będzie dobrze. Staraliśmy się nie płakac - co było dośc
trudne, jednak, gdy na koniec usłyszałam słowa „Kocham cię” -
nie byłam w stanie. Dałam mu ostatniego całusa i szybko się
odwróciłam, tak żeby nie zobaczył moich łez.
Po wejściu
na pokład powoli się uspokajałam. Usiadłam na swoim miejscu i
zaraz założyłam słuchawki. Nie puściłam jednak nic ze zwrotką
Harolda. Wolałam posłuchac jakiejś rąbanki, aby uśmieżyc mój
ból. Tak naprawdę to ja się na to wszystko podświadomie
godziłam. Zostałam dziewczyną Harre'go Stylesa, co wiązało się
z różnymi konsekwencjami, między innymi z dużą ilością
pożegnań. To było najtrudniejsze. Ale w końcu mówią
„Miłośc potrafi przezwyciężyc wszystko”. I tak oddałam się
w swoich rozmyślaniach. Po przylocie, poszłam na postój
autobusów (mama załatwiła mi coś takiego, że on po prostu
zabiera pewną liczbę osób, która jedzie w to samo
miejsce – nie umiem tego inaczej wyjaśnic XD ). Gdy już dotarłam,
okazało się, że jeszcze mam jakieś 30 minut. Usiadłam więc na
walizce i wyjęłam z torby telefon. Wystukałam szybkie Kochanie,
jestem już w Polsce, buziaki i
zaczęłam konsumowac bułkę. Nagle ktoś na mnie wpadł, wytrącając
moje jedzenie z ręki.
Suuper... <3 wiem ze troche pozno ale chcialam zeby byl tu przynajmniej jeden komentarz. I LOVE HARRY STYLES AND 1D
OdpowiedzUsuń