Kursor

Harry Styles

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 27


                                               Rozdział dwudziesty siódmy
Wstałam dośc wcześnie rano. Rozejrzałam się po domu, ale nikogo nie zastałam. Hmmm, dziwne...Podeszłam do lodówki, żeby wyjąc sobie jakiś serek. Jednak dostrzegłam na lodówce dwie małe karteczki. Jedna z nich była od mamy – poznałam po piśmie (nie wiem jak to się stało, ale mamy dokładnie takie same ;) ): Wiem, że mam dziś wolne ale umówiłam się z koleżankami w mieście i nie wiem ile mi tam zejdzie. Buziaczki :*. Spojrzałam na drugi papier: Poszedłem na randkę z Clo i MOŻE późno wrócę ;). Uśmiałam się czytając to – naprawdę. Po chwili dostałam sms'a: Cześc słońce, jak się spało? Bo mi strasznie, wiedząc, że nie ma ciebie obok mojego boku i nie mam się do kogo przytulic...Czekam na ciebie z niecierpliwością. Kocham cię :* <3
2 GODZINY PÓŹNIEJ:
Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę Harre'go. Postanowiłam dziś przejśc się przez park. Minęłam pierwszą alejkę, przy której było pełno drewnianych ławek, a obok nich rosły wieloletnie drzewa. Właśnie do mnie dotarło, że dzisiaj idziemy zeznawac na policje – to będzie straszne, naprawdę. Ale ta psychopatka musi ponieśc konsekwencje, przecież ona zagraża naszemu zdrowiu, a przede wszystkim życiu!!! Nagle coś przerwało w moich rozmyślaniach, ponieważ wpadłam na kogoś niechcący. W ciągu kilku sekund poczułam, na swoim brzuchu ciepło, a po moim ciele zaczęły spływac krople jakiegoś płynu.
  • Przepraszam, strasznie przepraszam
  • Nic się nie stało- powiedziałam jeszcze nie podnasząc głowy i przyglądając się „stratom” jakie nieznajoma osoba, a raczej osobnik (bo poznałam po głosie) zrobił.
  • A ja widzę, że poplamiłem ci całą koszulkę
W tym momencie zapaliła mi się zielona lampka. No jasne, ale sobie znalazł chwilę – super. Jezu jak ja go nienawidzę to jest totalny dupek, pieprznięty na głowę!!! I on ma jeszcze czelnośc się obok mnie pokazywac!!! Podniosłam gwałtownie głowę.
  • Cześc- dodał, ot tak sobie niewinnie
  • Spieprzaj- próbowałam go ominąc, ale mnie zatrzymał
  • El, proszę porozmawiajmy...
  • Po pierwsze, nie mów do mnie „El”. Po drugie, spierdalaj. Po trzecie, co ty tu odpieprzasz. Po czwarte, nie mam ochoty z tobą rozmawiac. Po piąte, kurwa, nie wiem, ale zniknij mi z oczu , rozumiesz!!!
  • Proszę...
  • Czy ty nie rozumiesz, że między nami wszystko skończone!!! Jesteś egoistą, debilem, skurwielem i mogłabym tego w trzy dupy wymieniac. Po prostu spa...- nie dokończyłam, bo chłopak przerwał mi, łapiąc mnie za twarz i namiętnie całując ( oczywiście bez odwzajemnienia z mojej strony!). Szybko go od siebie oderwałam, dając mu „z liścia” w twarz.
  • Co ty kurwa robisz!!!
  • Ja myślałem...
  • To źle myślałeś!!!
Minęłam go, szturchając barkiem. Boże, co ten synek sobie myślał!!! Że po takim czymś do siebie wrócimy?! Że dam mu jeszcze jedną szansę po tym co mi zrobił?! O nie! I jeszcze ten pieprzony pocałunek. W ogóle to pierwszy raz, aż tak przeklinałam na jakąś osobę. Popatrzyłam na swoją koszulkę. Rzeczywiście, jest cała brudna i mokra. A na dodatek jej plama jest zrobiona z kawy – świetnie! No cóż, nie opłaca mi się w sumie wracac do domu, więc muszę tak się zaprezentowac Hazie. Zakryłam się swterkiem, który miałam zarzucony na ramionach i zaczęłam zmierzac w stronę szpitala. Nagle zobaczyłam przed wielkim budynkiem (szpitalem) tabuny tłumów i transparentami i piszczącymi fankami. Zaczęłam się obok nich przepychac, aż wreszcie natknęłam się na jedną (dosyć przypakowaną) fankę. Miała ona napisane na białej wielkiej kartce „Harry, trzymaj się. Jesteśmy z tobą całym sercem”.
  • Przepraszam...- powiedziałam do niej, jednak nie odpowiedziała – pewnie nie usłyszała- Przepraszam...?
  • Czego!!?
  • Emmm...mogłabym przejśc?
  • Wal się, ja tu pierwsza byłam
  • Tylko, że ja chcę wejśc do środka
  • Hahha, wolne żarty, tak się składa, że jest tam pełno ochroniarzy i musisz mieć specjalną legitymację, żeby wejśc- postanowiłam zadzwonic szybko do Stylesa
  • O cześc kochanie
  • Harry...?
  • Co, co, źle cie słyszę...Gdzie jesteś?
  • Pod szpitalem
  • Zaraz wyślę ochroniarza w twoją stronę. Masz jakiś sweter?
  • Mam
  • A jaki kolor?
  • Niebieski
  • No to podnieś go do góry, najwyżej jak możesz, to wtedy cię znajdą
  • Okej
  • trzymam za ciebie kciuki, już nie mogę się doczekac twojego widoku
  • Dobra, dobra, Styles...
Zrobiłam jak powiedział mi chłopak i już po chwili znaleźli się koło mnie garniaki. Między innymi Paul, który od razu mnie poznał. Z ledwością przebrnęliśmy przez tłum – istne piekło!!! Ja nie wiem jak oni to znoszą – naprawdę. Nacisnęłam guzik windy i już po chwili znajdowałam się obok pokoju 152. Zapukałam więc.
  • Proszę- krzyknął, założę się, że z bananem* na twarzy
  • Cześc, kochanie- podeszłam do niego, całując go- I jak się spało
  • Beznadziejnie...
  • Czemu?!
  • Bo nie miałem najwspanialszej dziewczyny przy moim boku
  • Kocham cię, wiesz
  • Ale ja ciebie bardziej XD
  • I co, wiesz już coś na temat wypisu
  • Powiedzieli, że po południu mnie wypuszczą
  • Czyli tak jak myślałam...Dlatego przyniosłam ci PS3 i słuchawki
  • Dzięki, jesteś kochana
  • Nie ma za co- odwróciłam się i położyłam mu rzeczy na szafce
  • Zaraz, chwilunia
  • Hmm...?
  • Czemu masz brudną koszulkę?!- powiedział, dotykając jej
  • Yyyy...Wiesz to nie jest pora na takie rozmowy...- Ufff, jakoś uszło bo tylko podniósł jedną brew
  • Mam się bac?!
  • Nie, po prostu to jest związane z moją przeszłością...
  • Co ma świeżo poplamiona koszulka wspólnego z twoją przeszłością?!- oj...tego, się nie spodziewałam!!!
  • Harry, możemy o tym porozmaiwac na spokojnie, jak już stąd wyjdziesz?
  • Obiecasz, że mi powiesz
  • Obiecuję
  • O dzień dobry- usłyszałam nagle głos drugiej osoby, którą okazał się lekarz
  • Dzień dobry
  • No, panie Styles...Musi pan pójśc z nami. Przeprowadzimy jeszcze parę badań kontrolnych i będzie pan wolny
  • Harry, to może ja pojadę do domu, a później po ciebie przyjadę i pojedziemy razem, okej?
  • No dobra, a dasz mi buziaka na pożegnanie?
  • Ależ proszę bardzo XD- dałam mu to czego chciał i jeszcze odprowadziłam do drzwi. Udałam się w stronę domu, wrzucając monetę do fontanny szczęścia. Wiązałam z nią wiele wspomnień. Między innymi, pierwszy pocałunek...Ale także pierwsza randka z...z tym, ohhh z tym debilem.
OCZAMI HARR'EGO:
Lekarz skończył robic jakieś tam badania. Szczerze mówiąc, były według mnie niepotrzebne bo dośc dobrze się czułem. Odprowadził mnie do korytarza, a tam już sam podążyłem do drzwi mojego pokoju. Jednak pociągając za klamkę, usłyszałem czyjeś głosy – poznałem je!!!
  • Jeee!!!!!!!!- podbiegłem do niech- Mamo, tato!!! Co wy tu robicie?!
  • Ktoś do nas zadzwonił....
  • Ale kto?!
  • Myślę, że była to ta dziewczyna, o której nam napomniałeś....A ostatnio kupujemy wszystkie gazety z artykułami o tobie. Wiesz jak o was huczą!!?
  • Hemmm, no bo ten no- usiedliśmy na łóżku
  • Już dobrze Harry
  • Mamo ja ją naprawdę kocham. Ona jest wyjątkowa, inna niż wszystkie. Bije od niej uśmiechem i promieniami słońca...Jest cudowna!
  • Haz, wiesz, że uszanuję każdą twoją decyzję...Ale wiesz, wy nie znacie się zbyt długo, a już na jakiś czas zamieszkałeś u niej ww domu, a konkretnie w domu jej rodziców!
  • Mamo, to nie tak jak myślisz...
  • Jest ona tego warta?
  • Mamo, ona jest dla mnie jak tlen – rozumiesz?! Czuję pustkę w sercu, kiedy jej nie zobaczę przez dłuższy czas. Ja ja kocham i mogę to wykrzyczec milion, trylion razy!
  • Oh, mój synek dorósł
  • Oh mamo...
  • Skoro jest taka wyjątkowa, to może byś mi ją przedstawił?
  • Na pewno. Może jak tylko już będzie po wszystkim....po zeznaniach
  • Jak najbardziej
  • A powiedzcie mi, gdzie teraz się zatrzymacie?
  • Będziemy zameldowani w pobliskim hotelu. Powiedz mi lepiej, jak się czujesz?- spytała zmartwiona
  • Ogólnie to dobrze. Trochę boli mnie głowa, ale przejdzie
  • To dobrze, o tyle dobrze :) Ale powiedz mi jak ty się doprowadziłeś do takiego stanu?!
  • Zostałem napadnięty i pobity w czasie imprezy...
OCZAMI ELENY:
Dostałam sms'a od loczka, że mogę po niego jechac. Ubrałam więc moje trampki i odpaliłam silnik. W ciągu jakiś 15 minut byłam już na miejscu. Szatyn stał już w głównych drzwiach wejściowych.
  • Długo czekałeś?
  • Na ciebie mogę nawet kilka lat poczekac ;)
  • Eeee...tylko kilka? XD
  • Przepraszam, kilkaset :*
  • No dobrze, to co jedziemy?
  • Jasne. A tak w ogóle, to przyjechali moi rodzice
  • Tak?! To świetnie!
  • I jestem ciekaw, skąd wiedzieli, że jestem w szpitalu...?
  • No ja też jestem bardzo ciekawa...XD
  • Kocham cię, wiesz?
  • Nie :P
  • No to teraz już wiesz- pocałował mnie- A właśnie, rodzice chcą cię strasznie poznac
  • Naprawdę?!
  • Tak
  • Jesteś pewien?!
  • Tak, muszę cię im koniecznie, jak najszybciej przedstawic
  • Ciesze się, że robisz to z takim szczęściem. Myślałam, że będziesz się mnie wstydzic...
  • Ciebie?! Nigdy – rozumiesz!!! Jesteś najwspanialszą osobą i muszę się tobą trochę pochwalic
  • Jesteś kochany

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam cię... Słyszysz uwielbiam !!! ;3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham !!! :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje opowiadania kiedy kolejny <33333

    OdpowiedzUsuń
  4. It's the best... Dżasta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. i tu się nie zdziwisz -_- KOCHAM CIĘ !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Więcej, więcej. Proszę napisz dalej. Napisali ci to już wszyscy ale kocham cię masz zaje. opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń