Cieszyłam się strasznie, że mój
loczek chce mnie przedstawic swoim rodzicom. Bałam się, że będzie
się mnie wstydzic. Dletego w głębi serca naprawdę mi ulżyło.
Jedyne czego tylko się bałam to to, że mogę źle wypaśc przy tym
spotkaniu. Mogą mnie nie polubic, a co najgorsze nie zaakceptowac.
Podjechaliśmy z szatynem pod dom, gdzie zostawił walizki i zaraz
znowu wpakowaliśmy się znowu do auta.
- Jesteś gotowa na to?
- Nie Harry, nie jestem. Ale wiem, że muszę to zrobic, muszę temu sprostac. Ponieważ inaczej może komuś stac się jeszcze większa krzywda
- Nie musisz tego robic...
- Muszę, przynajmniej dla ciebie
- El...
- Haz, proszę cię. Jedziemy
- Tylko wiedz, że zawsze możemy się wycofac
- Wiem...
- Będziemy razem zeznawac, także będę przy tobie
- Dziękuję, kocham cię
- Ale ja ciebie bardziej :*
Zaparkowaliśmy przy posterunku
policji. Zielonooki szybko wysiadł z auta i otworzył mi drzwi
- Proszę bardzo- powiedział z uśmieszkiem
- Oh dziękuję, ty mój osobisty dżentelmenie
Weszliśmy przez główne
drzwi i udaliśmy się do sali zeznawań. Zapukałam i już po chwili
usłyszeliśmy dośc gruby głos:
- Proszę...
- Dzień dobry, my...- nie dokończył mój towarzysz
- Już dobrze, nie musicie mi mówic. Doskonale wiem kim jesteście. Już twoja agencja mnie o wszystkim poinformowała :)- mówiąc szczerze odetchnęłam trochę z ulgą- Dobrze, to może usiądźcie i zaczniemy powoli- tak jak powiedział, tak zrobiliśmy. Usadowiliśmy się na miękkich fotelach, a ponieważ były one tak szerokie to dzielił nas co najmniej metr. Nie powiem, teraz to dopiero obleciał mnie strach- No to w takim razie, zaczniemy może od pani. Niech mi panie opowie dokładnie wszystko od początku ze wszystkimi szczegółami
- Zaczęło się wszystko wtedy jak poszliśmy z Harrym do centrum handlowego. W pewnym momencie, rozdzieliliśmy się- w tym momencie popatrzyłam na chłopaka, który uspokoił mnie wzrokiem- Poszłam do przebieralni....
- Dobrze, wszystko już mamy spisane. Teraz niech pani powie nam jak to wyglądało na tej dyskotece
- Przez cały czas bardzo dobrze się bawiliśmy. W pewnym momencie chciałam pooddychac świeżym powietrzem. Wyszłam więc, tam gdzie nas znaleźliście. Nie było tam żadnej żywej duszy. Jednak po chwili znaleźli się ONI- wzięłam głęboki oddech. Harold widząc to przysunął się no mnie krzesłem i złapał za rękę. Dziękowałam mu za to – bardzo- Zaczęli mnie wołac do siebie, aż w pewnym momencie....przyparli mnie do ściany- urwałam bo nie umiałam dalej mówic. Stróżka słonej wody poleciała mi z oczu. Harry widząc to, przytulił mnie mocno, mówiąc „Już po wszystkim, ciii”. Uspokoiłam się. Gdy tylko wypuścił mnie ze swojego uścisku, chwycił mocno moją dłoń, co dawało mi duże bezpieczeństwo z jego strony- Wtedy wiedziałam czego chcieli...Po chwili zjawił się Harold....
Po moich zeznaniach, naszła kolej
na Styles'a. Po jakiejś godzinie, na szczęście było już po
wszystkim. Mogliśmy oboje odetchnąc z ulgą. \
- Nareszcie wolni!!- powiedział Haz
- No, tak się cieszę. Oby ja szybko złapali
- Oby...
- To co teraz robimy- zapytałam
- Może chodźmy do jakiejś kawiarenki? Hmm...co ty na to?
- Jestem za
- No, przynajmniej powiesz mi jak to było z tą koszulką- zaraz mina mi zrzedła
- Harry...
- Obiecałaś?!
- Tak wiem...
- To co, idziemy
- Mhh
Usiedliśmy przy małym stoliczku, w
cieniu, obok wielkiego, grubego drzewa. Dzięki niemu, słońce,
które mocno świeciło, rzucało swoje promienie na dąb.
Powodowało to liczne szlaczki, wzory, tworzone z cieni na blacie
stołu. Do tego jeszcze piękny śpiew ptaków – jak w bajce.
Nagle podeszła do nas kelnerka.
- Co podac?- zapytała szatyna
- Kochanie, na co masz ochotę- po tych słowach, owa MŁODA dziewczyna, zmroziła mnie wzrokiem
- Wiesz, chyba wezmę koktajl z malin
- Tobie proponuję mocopucos- mrugnęła okiem. Ja nie mogę, ona go ewidentnie podrywała!!!
- Nie dziękuję- odpowiedział w ogóle na nią nie spoglądając, co ją chyba rozwścieczyło- Wezmę to co moja dziewczyna- dodał z uśmiechem, patrząc na mnie. Nie powiem, bałam z niego dumna. Bałam się, że jej się oprze!
- Ona cię podrywała!
- Wiem- podniosłam brew- Ale miałem ją gdzieś, bo dla mnie tylko ty się liczysz- uśmiechnęłam się do niego
- Uwielbiam sluchac śpiewu ptaków
- Ja też. No ale dobra. Ty mi lepiej powiedz jak to było z tą koszulką?
- No dobrze. Tylko proszę, obiecaj, że nie będziesz zły i to niczego między nami nie zmieni- powiedziałam niepewnie
- Obiecuję. Nie chciałbym ciebie stracic
- No więc...Gdy szłam cię odwiedzic, niechcąco wpadłam na kogoś, kto oblał mnie kawą. Okazał się to być mój były chłopak...
- Nie chcę mieć z nim nic wspólnego – to kompletny idiota!!! Chciałam obok niego przejśc, jednak on mnie zatrzymał i ot tak sobie po prostu pocałował...!
- Co?!
- Harry daj mi dokończyc!!!
- ...
- Tak jak wspomniałam nie chcę mieć z nim nic wspólnego!!! Więc go szybko odepchnęłam z impetem i zaczęłam się na niego wydzierac. On liczył na coś więcej z mojej strony, jednak dostał tylko i wyłącznie porządnie w twarz...
- Niech no dorwę tylko tego gnoja!!!
- Haz...spokojnie...
- Jak mam być spokojny w takiej sytuacji, kiedy były mojej dziewczyny jest nachalny!!! Nie pozwolę żeby cię tak ktokolwiek traktował!!!
- Harry, proszę, to już przeszłośc, chciałabym o nim zapomniec...
- A tak w ogóle, to czemu zerwaliście?
- Na początku było naprawdę między nami fajnie – ale tylko na początku. Ponieważ ma on tyle lat ile ty, bardzo dużo pił. Próbowałam go tego oduczyc – na próżno. Kiedyś, przyłapałam go jak całował się a inna dziewczyną, ale dałam mu jeszcze jedną szansę. Niestety, takie sceny zaczęły pojawiac się częściej i doszłam do wniosku, że to nie ma sensu. Zerwałam z nim, ale jak widac chyba do tej pory nie potrafi sobie z tym poradzic...
- Przykro mi...
- Mi też...było. Teraz to jest przeszłośc, która powoli rozmazuje się w mojej pamięci...
- Ja bym nigdy tak nie zrobił...
- Mówiłam ci już, że cie kocham?
- Czy ja wiem XD
- Kocham cię ;)- pocałował mnie namiętnie
Nagle zadzwonił telefon Hazy:
- Tak, holo?
- O cześc mamo
- Dzisiaj?!
- No dobrze...to o której?
- Dobrze, na pewno będziemy, papa
- Kto dzwonił?
- Moja mama...
- A co chaiała
- Zapraszają nas na kolację...
- Dzisiaj?!
- Tak...
- Jesteś pewien, że chcesz mnie im przedstawic?
- Ile razy mam ci powtarzac, że jesteś niesamowita!? Że jestem największym szczęściarzem?!- tym razem to ja go namiętnie pocalowałam
- Ale ja nawet nie mam w co się ubrac
- Na pewno coś masz. Zawsze pięknie wyglądasz, masz piękne kreacje...
- Ale...
- Ciii- przytknął moje usta palcem i ponownie pocałował- Pomogę ci wybrac, jeśli chcesz?
- Dziękuję
Oł, oł...<3
OdpowiedzUsuńAle słit.. Już nie mogę się doczekać, koljengo rozdziału. Co będzie z rodzicami i wgl!! Aaa!!
http://dontleaveher.blogspot.com/
http://just-stay-by-me.blogspot.com/
Zarąbistyy... c;
OdpowiedzUsuń